Pole Quail Hollow nieopodal miasta Charlotte jest długie (6950 m), ma też groźną sławę z powodu bardzo szybkich, czyli trudnych greenów. Dwaj liderzy musieli zapracować na dobry wynik zarówno dzięki świetnej pracy z putterem, jak i driverem.
Oczy widzów były przede wszystkim zwrócone na Jordana Spietha, niedawnego mistrza The Open na angielskim polu Royal Birkdale, bo golfista z Teksasu może przejść do historii. Jeśli wygra w Charlotte, będzie szóstym w kronikach, który wygrał wszystkie turnieje Wielkiego Szlema, do tego najmłodszym. Ma 24 lata.
Spieth bardzo dobrze gra putterem, w czwartek ta umiejętność bardzo mu się przydała na finałowych dołkach, gdy ratował nieco nieudaną rundę. Birdie na dołku nr 17 i 18 poprawiły bilans, runda +1 (72 uderzenia) oznacza pięć punktów straty do najlepszych, to jeszcze można odrobić.
Tegoroczny mistrz US Open Brooks Koepka zagrał lepiej – runda 68 (-3) stawia go w doskonałej pozycji do ataku. Ten golfista słynie z potężnych uderzeń driverem, miał gdzie się wykazać, gdyby bliżej flagi był równie skuteczny, miałby sporą przewagę nad resztą. Kevin Kisner, jeden z pary liderów przyznał, że miał prosty pomysł na skuteczną grę: wytypował kilka dołków, gdzie chciał zagrać poniżej par (normy uderzeń), na pozostałych nie ryzykował, z konsekwencją grał tak, żeby bezpiecznie kłaść piłkę.
– Jak zaplanowałem, tak zrobiłem. Birdie tylko na dołkach par 5 i krótkich par 4. Potem wedge (krótki kij do gry wokół greenu) w rękę, w tym jestem dobry – mówił Amerykanin. Duńczyk, z którym dzieli pierwszą pozycję, grał bardzo podobnie. Tylko ostatni skuteczny putt na 18. dołku ze sporej odległości 10 metrów, wyłamał się ze schematu.