Międzynarodową federacją (IBA, dawniej AIBA) przez kolejną kadencję – co najmniej do 2026 roku – pokieruje Umar Kremlow, czyli protegowany Kremla, który pięć lat temu bił rekord Guinnessa, organizując na placu Czerwonym trening z udziałem 3 tys. osób i byłego mistrza wagi ciężkiej Nikołaja Wałujewa, a niedawno w towarzystwie Władimira Putina otworzył Międzynarodowe Centrum Bokserskie w Moskwie.
Czytaj więcej
Rosjanie nie wezmą udziału w eliminacjach piłkarskiego Euro 2024, które startują w marcu przyszłe...
Wybory w maju wygrał przez aklamację. Opozycji nie było, bo nadzorująca je Boxing Integrity Unit (BIU) zawiesiła Borisa van der Vorsta za prowadzenie kampanii poza dozwolonym okresem oraz niedozwoloną współpracę z czterema innymi kandydatami, którzy stworzyli Sojusz Wspólnej Sprawy, obiecując więcej przejrzystości oraz etycznego zarządzania w boksie.
Czekali na wsparcie
Holender odwołał się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS), ale elekcję opóźniono tylko o dzień – z piątku na sobotę. Wzięli w niej udział przedstawiciele Rosji oraz Białorusi, bo choć tamtejsi bokserzy po zbrojnej agresji na Ukrainę zostali zawieszeni, to federacje już nie. Juryści z Lozanny uznali później, że van der Vorst mógł kandydować, co zaowocowało Nadzwyczajnym Kongresem IBA.
Głosowanie opóźniono o godzinę ze względu na „problemy techniczne”, ale możliwe, że czekano po prostu na spóźnione wsparcie, skoro po tym czasie kworum wzbogaciło się o 24 osoby.