Olbrzymi Anglik zachował pas mistrza świata WBC w wadze ciężkiej, ale warto pamiętać, że inne (WBA, IBF, WBO) należą do Ołeksandra Usyka. Od chwili kiedy Ukrainiec, były niekwestionowany czempion kategorii junior ciężkiej, pokonał Anthony'ego Joshuę i odebrał mu te trzy pasy, to on jest najbardziej oczekiwanym rywalem Fury'ego.
Problem w tym, że – jak oznajmił Eddie Hearn, promotor Joshui – uruchomiono już procedurę rewanżową i w tej sytuacji najbardziej prawdopodobny jest drugi pojedynek mistrzów olimpijskich z Londynu. Joshua nie przyjmie odstępnego, gdyby za wszelką cenę dążono do unifikacyjnej walki Fury – Usyk. Chce rewanżu z Ukraińcem wiosną 2022 r.
A przecież w tej układance mamy jeszcze Dilliana Whyte'a. Jamajczyk z brytyjskim paszportem jest najdłużej oczekującym na mistrzowski pojedynek obowiązkowym pretendentem. Nie dziwi więc, że WBC wyznaczyła go do następnej walki Fury'ego w obronie tego pasa. Pod warunkiem że 30 października Whyte pokona leworęcznego Szweda Otto Wallina – tego samego, który dwa lata temu tak mocno dał się we znaki Fury'emu, który kończył walkę z rozciętym łukiem brwiowym i świadomością, że był o krok od porażki.
Czytaj więcej
Anglik znów pokonał w Las Vegas Amerykanina Deontaya Wildera, tym razem nokautując go w 11. rundzie.
Głos w sprawie walki Fury – Whyte zabrał już ojciec „Króla Cyganów", John Fury, mówiąc, że jedynym, z którym powinien teraz bić się jego syn, jest Usyk. Na przeszkodzie stoi jednak wspomniana klauzula rewanżowa.