Trzykrotna mistrzyni świata pozostaje uziemiona w domu, bo rosyjska federacja (RUSAF) od 13 listopada 2015 r. jest zawieszona w prawach członka World Athletics (Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych).
Lasitskene mogła do tej pory startować w zawodach jako ANA (zawodnik neutralny), ale obecnie już tej możliwości nie ma. Wszystko przez nowe zarzuty, które pojawiły się wobec Rosjan. Tym razem chodzi o halowego mistrza świata w skoku wzwyż (2018) Daniła Łysenkę, który trzy razy uniknął kontroli antydopingowej, a w fałszowaniu dokumentów zapewniających mu alibi miały brać udział władze RUSAF.
Athletics Integrity Unit (AIU) – niezależna od World Athletics organizacja zajmująca się walką z dopingiem – w listopadzie zawiesiła prezesa i członków zarządu federacji, a pod koniec stycznia, w reakcji na brak skruchy, zarekomendowała całkowite wykluczenie Rosjan ze struktur światowej organizacji.
Zarząd RUSAF do dymisji podał się we wtorek po spotkaniu z ministrem sportu Olegiem Matycynem. Teraz Rosjanie mają się przyznać do manipulacji w sprawie Łysenki. To jedyna szansa, żeby wrócić do łask World Athletics. Światowa Agencja Dopingowa (WADA) na podobny gest dotyczący skandalu dopingowego na igrzyskach w Soczi wciąż czeka.
Działacze bawią się w politykę, a cierpią zawodnicy. Niektórzy od lat. Lasitskene w 2016 roku była faworytką igrzysk, ale po zawieszeniu federacji nie mogła wystartować w Rio de Janeiro nawet pod neutralną flagą. Później skakała, mając przy nazwisku dopisek ANA. Złote medale mistrzostw świata (2017, 2019) i Europy (2018) odbierała w stroju sponsora, organizatorzy nie grali jej rosyjskiego hymnu.