Rzeczpospolita: Spełnił się pan w roli dyrektora?
Mariusz Fyrstenberg: Zdecydowanie. Już kilka lat temu uznałem, że Polska zasługuje na wielkie wydarzenie tenisowe. Sam z kolei bardzo dobrze czuję się w aktywnym działaniu, a nie w siedzeniu za biurkiem. W tenisa grałem 30 lat, ale ważne jest też to co się dzieje po karierze. Często w szatniach rozmawialiśmy o tym bardzo ciężkim dla wielu byłych zawodowców okresie. Zawodnik kończy karierę i „uderza w ścianę”.
Trudno się przestawić na zwykłe życie?
Tak. Dotyczy to także najlepszych na świecie. Niektórzy popadają w depresję. To całkiem normalne. Brak podróży, adrenaliny, ciągle nowych miejsc. To diametralna zmiana. Nawet moja żona mówi, że musi się teraz do mnie przyzwyczajać, bo jestem cały czas w domu. Dotychczas 9-10 miesięcy w roku spędzałem w tenisowej podróży. To dziwne uczucie, gdy człowiek budzi się kilka dni z rzędu, czy wręcz stale w tym samym miejscu. Jako tenisiści nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Brak adrenaliny i ciągle nowych wrażeń wielu doprowadza do depresji. Mnie pomysł organizacji turnieju zakiełkował w głowie już o wiele wcześniej. Nie miałem więc trudnego okresu przejściowego. I dzięki temu czuję się tak jakbym dalej grał w tenisa. Zachowałem kontakt z wieloma zawodnikami na świecie, a teraz na Sopot Open spotkałem się z kolegami, choćby z Tommym Robredo, którego znam od bardzo dawna, bo od dnia kiedy to mając 18 lat wyjechałem do Hiszpanii. To relacja przyjacielska, a Tommy to gwiazda. Zajmował 5. miejsce na liście ATP. Wiedziałem, że teraz ma problemy. Miał kilka kontuzji, słabszy okres gry. Jednak nawet gdyby nie wszedł do naszego turnieju dzięki obecnemu miejscu w rankingu, to pomógłbym przyznając mu dziką kartę. Ostatecznie nie było to potrzebne, a z dzikiej karty skorzystał kolejny z naszych rodaków, a to dla mnie priorytet.
Wspomniał pan o Robredo, ale w turnieju zagrało też kilku innych zawodników, którzy byli w pierwszej 50 rankingu ATP ,choćby zwycięzca Paolo Lorenzi z Włoch czy Thiemo de Bakker z Holandii. Sportowo turniej też wypalił?