„Grałam na środkach przeciwbólowych, więc nic mnie nie bolało, nie wiadomo tylko, jak będzie gdy przestanę je brać. Na korcie centralnym czułam się dziwnie, tak jakby ten mecz toczył się obok mnie. Nawierzchnia była bardzo śliska, po pierwszym secie zmieniłam buty, ale to nic nie dało. Zwykle potrafię odgadnąć gdzie zagra rywalka, z Simoną tak nie było, ale to przecież zwyciężczyni tego turnieju, dlatego nie mam do siebie wielkich pretensji. Każdy mecz czegoś uczy. Pierwszy w Paryżu to była nauka opanowania stresu, drugi - utrzymania koncentracji, trzeci nauczył mnie, że mogę wygrywać nawet, gdy mam kontuzję. O czwartym dopiero pomyślę, porozmawiam z moim sztabem, to wszystko stało się przecież przed chwilą. Teraz wracam do domu, kończę rok szkolny i przygotowuję się do sezonu na trawie” - powiedziała Iga Świątek.