Bardzo krótko można było karmić się nadzieją, że Iga Świątek tego spotkania nie przegra, bo na tle pełnej energii Greczynki prezentowała się mniej bojowo i nie było w jej grze świeżości. Na początku mozolnie wygrywała własne gemy serwisowe i niekiedy próbowała zagrozić rywalce, ale widać było wyraźnie, że to nie jest Iga jak zwykle.
Pierwsza poważna wątpliwość pojawiła się w końcu pierwszego seta, gdy zamiast prowadzić 5:4, jednak straciła gema przy swym podaniu. W takiej chwili brakuje czasu na odrabianie strat. Seria 22 paryskich wygranych gemów dość brutalnie się skończyła, pozostało walczyć o przedłużenie serii 11 wygranych meczów, ale z tym było jeszcze trudniej, bo przy wyniku 0:2 w drugim secie Polka poprosiła o pomoc medyczną.