Reklama

Roland Garros: Świat u stóp Igi

Bajeczny mecz Igi Świątek. Simona Halep pokonana 6:1, 6:2. Polka w ćwierćfinale.

Aktualizacja: 05.10.2020 06:09 Publikacja: 04.10.2020 15:30

Roland Garros: Świat u stóp Igi

Foto: AFP

Kiedy rok temu Simona Halep dała na tym samym korcie i w tej samej fazie turnieju surową lekcję nastolatce z Warszawy (6:1, 6:0), chwaląc jednocześnie jej talent, można było podejrzewać, że to kurtuazja mistrzyni wobec dziewczyny, która wprawdzie już gra dobrze, ale na zwycięstwa z najlepszymi musi jeszcze trochę poczekać.

Minął rok i Iga Świątek pokonała Halep w takim stylu, że zauważył to cały tenisowy świat. I wszyscy podkreślają, że faworytka nie zawiodła, nie grała źle, a właściwie trudno powiedzieć jak grała, bo Świątek nie dała jej dojść do słowa.

Halep traci wiarę

W pierwszym secie znak zapytania mógł być tylko jeden: kiedy skończy się ten stan łaski, kiedy Iga przestraszy się konsekwencji tego, co robi. Nie przestraszyła się ani na moment, a gdy w jedynym gemie rozgrywanym na przewagi (przy prowadzeniu Polki 4:1 i serwisie Halep) zagrała fantastyczny skrót, Rumunka mogła stracić wiarę w to, że jej klasa i doświadczenie mogą się jeszcze w tym secie do czegoś przydać.

Drugi set był prawie taki sam, choć Rumunka próbowała się ratować. Iga wygrała dwa pierwsze gemy i miała trzy break pointy na 3:0 przy serwisie Halep. Przegrała jednak tego gema i to był jedyny moment, gdy poczuliśmy delikatne ukłucie niepokoju. Ale dwa gemy później Polka przełamała Rumunkę (przy szóstej okazji), objęła prowadzenie 4:1, po chwili 5:1, i mecz właściwie się skończył.

W pierwszych słowach po zwycięstwie, jeszcze na korcie, Iga powiedziała, że sama nie bardzo wierzy w to, co zrobiła, ale długo w tym stanie zapewne nie została, bo reakcje na jej wyczyn są jednobrzmiące: zobaczyliśmy jeden z największych talentów kobiecego tenisa, dziewczynę, która ma wszystkie argumenty, by zajść tam, gdzie była Agnieszka Radwańska, lub jeszcze dalej.

Reklama
Reklama

Simona Halep – triumfatorka Roland Garros sprzed dwóch lat i Wimbledonu sprzed roku – po półfinałowej porażce w Australian Open z Garbine Muguruząwygrała trzy turnieje: w Dubaju, Pradze i Rzymie, 17 meczów z rzędu. Zrezygnowała ze startu w US Open, wszystko podporządkowała jesiennemu sezonowi na kortach ziemnych i nie miała w starciu z Polką nic do powiedzenia (w całym meczu ani jednej szansy na przełamanie serwisu Światek!).

To musiało zrobić wrażenie. Na pokonanej też. „Ona zasłużyła na wszystkie pochwały, grała niesamowicie, była wszędzie, uderzała każdą piłkę bardzo mocno. To był jej mecz, nie mogłam nic zrobić" – powiedziała Halep o Idze.

Polka stwierdziła skromnie: „To dobrze, że jest coraz więcej młodych zawodniczek, które się nie boją starcia z gwiazdami. Jestem jedną z nich i jestem z tego powodu szczęśliwa. Wolę postęp krok po kroku niż gwałtowny skok, bo to daje większą gwarancję na przyszłość i presja jest wówczas mniejsza. Chcę mieć czas na to, by dorosnąć. Byłam już dwa razy w czwartych rundach i był to dobry moment, by awansować do ćwierćfinału w turnieju wielkoszlemowym".

Nieznana rywalka

Polka miała w niedzielę u stóp cały tenisowy świat, to zwycięstwo może zmienić dużo, a wiadomo, że tenis jest sportem, w którym sukces zmienia życie całe, nie tylko to na korcie. Kolejny test już we wtorek i niech nikogo nie zmyli, że rywalką Polki będzie Włoszka Martina Trevisan (159. WTA), o której mało kto słyszał i która przed tym turniejem nie wygrała z żadną zawodniczką z czołowej setki rankingu.

W niedzielę pokonała jednak Holenderkę Kiki Bertens (nr 5) 6:4, 6:4, wcześniej wygrała z Greczynką Marią Sakkari i Amerykanką Cori Gauff, jest na takiej samej wznoszącej fali jak Iga. A niesie ją ona z daleka. 26-letnia dziś Trevisan urodziła się w tenisowej rodzinie nastawionej na sukces, ale nie była w niej szczęśliwa, popadła w anoreksję i wraca teraz do gry i do życia.

Iga Świątek miała dużo więcej szczęścia i oby tak zostało także wówczas, gdy przyjdą jeszcze większe sukcesy. Żałować może tylko jednego: że swoje życiowe zwycięstwo odniosła na centralnym korcie stadionu Roland Garros przy pustych trybunach. Za taką grę publiczność bez wątpienia podziękowałaby jej owacją na stojąco. Ale na to musi poczekać do przyszłego roku, gdy przyjedzie do Paryża jako ta, która w tym pamiętnym jesiennym turnieju pokonała Halep. I kto wie, może to wcale nie będzie już główna wizytówka Igi.

Reklama
Reklama

Zwieriew przegrał

Rówieśnik Igi Świątek 19- -letni Jannik Sinner też sprawił w niedzielę niespodziankę, choć nie tak wielką jak Polka. Włoch pokonał rozstawionego z nr 6 Niemca Alexandra Zvereva, niedawnego finalistę US Open, 6:3, 6:3, 4:6, 6:3 i spotka się w ćwierćfinale z Rafaelem Nadalem. Hiszpan wygrał 6:1, 6:1, 6:2 z Amerykaninem Sebastianem Kordą (synem znanego przed laty tenisisty czeskiego, zwycięzcy Australian Open 1998, Petra Kordy).

Turniej pokazuje Eurosport.

Tenis
Tenisowa zabawa za pieniądze Gazpromu. W propagandowym turnieju zagrali nie tylko Rosjanie
Tenis
Jelena Rybakina mistrzynią WTA Finals. Zarobiła na porządne wakacje
Tenis
Słodko-gorzki rok Igi Świątek. Rywalki rosną szybciej
Tenis
Iga Świątek nie powtórzy sukcesu z 2023 roku. Koniec sezonu dla Polki
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Tenis
Znakomity początek i niespodziewany koniec. Bolesna porażka Igi Świątek w Rijadzie
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama