Grały na korcie numer 1, tym, na którym odbywał się zwycięski finał juniorek w 2018 roku. Może nie był to główny powód, że Polka wygrała, ale trochę wbrew wyrażanym głośno obawom, nie czuła się tam niepewnie, miała mocny rytm odbić i pewne serwisy, także poruszanie się po zielonym dywanie było mocną stroną Igi.
Zaczęła mecz od przełamania podania rywalki, przypilnowała tej przewagi do końca pierwszego seta. W drugim wydawało się, że będzie tak samo: przełamanie i spokojna kontrola sytuacji na korcie, ale tenisistka z Tajwanu, doskonale rozumiejąca niuanse taktyczne i techniczne gry, zaatakowała i wyrównała.
Iga miała jednak narzędzia, by po paru wyrównanych gemach znów wykorzystać przewagę dynamiki i szybkości. Nawet najbardziej zaskakujące zagrania rywalki nie były w stanie zmienić sytuacji w meczu. 6:4, 6:4 bez specjalnej presji – po całkiem ciekawej walce.
– Ten pierwszy mecz był trochę emocjonalny, w końcu poprzednie spotkanie jakie tu grałam, to było zwycięstwo w turnieju juniorek. Wspomnienia wróciły. Moja rywalka grała po swojemu, sprytnie i nisko, starałam się zatem odgrywać piłki mocno, wiedziałam, że tu bardzo przyspieszają. Skoro Su-wei Hsieh ma takie czucie gry, to robiłam wszystko, by nie pozwalać jej na stosowanie jej głównej broni. Grało mi się trochę inaczej, niż w Eastbourne. Tam było słońce, tu deszcz i chłodniej, próbowałam się dowiedzieć jak ta zmiana pogody wpłynie na szybkość kortów. Wyszło dobrze – mówiła polska tenisistka do widzów w czasie krótkiej sesji pytań na korcie.
Jej kolejną rywalką będzie Czeszka Marie Bouzkova (52. WTA) lub Rosjanka Wiera Zwonariowa (96. WTA). Niezależnie od wyniku ich spotkania, to Polka będzie kandydatką do wygranej.