Kiedy, jeśli nie teraz, czyli piłka po naszej stronie

Dziś wszystkie drzwi do wielkiej sławy są dla Polki otwarte, Wojciech Fibak musiał je wyważać sam

Publikacja: 24.01.2008 04:59

W ten weekend Agnieszka Radwańska wraca po długiej przerwie do Europy. Najpierw na krótko do krakowskiego domu, potem na Węgry, gdzie od poniedziałku Polki grają w turnieju kwalifikacyjnym Pucharu Federacji w Grupie Euroafrykańskiej.

Po węgierskim turnieju znów wyruszy na drugi koniec świata, na turnieje w Pattai (zaczyna się 4 lutego), Dausze (od 18 lutego) i Dubaju (od 25), żeby pisać dalszy ciąg tego, co się zaczęło w Melbourne. Agnieszka zdobyła tam najwięcej punktów rankingowych w karierze (250), zarobiła ponad jedną czwartą tego, co we wszystkich poprzednich startach razem wziętych (blisko 370 tysięcy złotych). W poniedziałek znajdzie się na 21. miejscu w rankingu WTA, o 140 punktów od czołowej dwudziestki. Taką przewagę będzie miała nad Polką 20. w rankingu Węgierka Agnes Szavay.140 punktów to dużo, tyle dostaje się za półfinał turnieju Tier II, czyli rangi byłego już J&S Cup. Radwańska dotychczas grała w półfinale takiej imprezy tylko raz, w 2006 r. w Luksemburgu. 140 pkt dostała też za swój jedyny dotychczas tytuł w WTA Tour zdobyty w ubiegłym roku w Sztokholmie. Trudno powiedzieć, że czołowa dwudziestka jest na wyciągnięcie ręki, ale też Polka ma dużo czasu, by na nią poczekać.

Największym absurdem byłoby oczekiwanie, że po tak udanym Australian Open teraz jeden sukces będzie gonił drugi. Seryjne zwycięstwa osiemnastolatków są w sporcie wybrykiem natury, nawet Rafael Nadal w tym wieku jeszcze często schodził z kortu z nisko opuszczoną głową.

Co nie zmienia faktu, że przed Radwańską otwiera się wielka szansa na dołączenie do gwiazd rozpoznawalnych na całym świecie. Szansa, jakiej nikt w polskim sporcie nie miał od dawna. Adam Małysz jest gigantem sportu mało popularnego. Powodzenie Roberta Kubicy zależy od jego inżynierów i mechaników. Otylię Jędrzejczak kibic spoza Polski może przeoczyć w tłumie medalistów pływackich mistrzostw.

Sukcesu Radwańskiej w Australian Open nie przeoczył nikt. O Polce pisały największe agencje prasowe, gazety całego świata. Wczoraj holenderski „Volkskrant” poświęcił jej duży tekst, nazywając Agnieszkę „gwiazdą o anielskiej twarzy” i podkreślając, że była nie tylko jedyną w ćwierćfinale tenisistką spoza czołowej dziesiątki WTA, ale też najmłodszą. To tylko jeden z wielu artykułów, na które Polka zapracowała w Australii.

Jako największa sensacja turnieju zostanie zapewne zapamiętany Jo-Wilfried Tsonga, ale tytuł „Pogromczyni wielkich”, jaki wymyślili dla Radwańskiej dziennikarze, może do niej przylgnąć na długo.

Tenis to dziś ogromna machina promocyjna, przetaczająca się przez stacje telewizyjne niemal cały rok, od stycznia do listopada. To też jest przewaga Radwańskiej nad Małyszem, Kubicą czy Jędrzejczak. W czasach Wojciecha Fibaka tym, którzy w Polsce chcieli zacząć grać w tenisa, zwykle musiały wystarczać kort narysowany kredą na betonie, siatka z byle czego i podobna rakieta. Teraz wszystko jest prostsze. Droga do popularności również.

– My sukcesy Wojtka najczęściej poznawaliśmy z drugiej ręki. Pamiętam jeszcze, jak po znajomości przychodziłem do TVP i podpatrywałem mecze Fibaka w zagranicznych stacjach, do których wówczas nikt inny nie miał dostępu – wspomina komentator tenisowy Eurosportu Karol Stopa.

– Żeby jakieś spotkanie zostało pokazane w naszej telewizji, od wielkiego święta, często sam Fibak musiał załatwiać relacje. Wtedy było kilka cykli rozgrywek tenisowych. A to Grand Prix, a to coś innego. Mało kto się w tym orientował i dlatego popularność Wojtek zdobywał przede wszystkim dzięki Pucharowi Davisa. On był Polakom bliższy.

Czy w Polsce wybuchnie gorączka tenisowa podobna do rozpętanej w Belgii przez Justine Henin i Kim Clijsters, gdy kraj opustoszałych kortów niemal z dnia na dzień oszalał na punkcie swoich nowych bohaterek?

– Wszystko zależy od tego, co jeszcze osiągnie Agnieszka. Musi przede wszystkim zadbać o to, by paliwa w baku wystarczało na więcej meczów – mówi Karol Stopa. Kilka miesięcy temu w US Open paliwa wystarczyło na trzy dobre mecze, w Australian Open już na cztery. Wszystko przed Agnieszką. Piłka jest po jej stronie.

na to miejsce w rankingu z 29. awansuje Agnieszka Radwańska dzięki zwycięstwom w Australii

Tenis
Simona Halep kończy karierę. Gdyby nie ta afera z dopingiem
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Tenis
WTA Abu Zabi. Magda Linette wygrywa i zaczyna odrabiać straty
Tenis
Magdalena Fręch nie zaistniała na korcie. Szybkie pożegnanie z Abu Zabi
Tenis
ATP w Rotterdamie. Hubert Hurkacz dawno tak nie wygrywał
Tenis
Puchar Davisa. Różnica klas. Awans reprezentacji Polski