Turniej z licencją na niespodzianki

Szwajcar Roger Federer może wygrać Wielki Szlem po raz 14., ale bukmacherzy wierzą w Andy’ego Murraya

Aktualizacja: 19.01.2009 09:18 Publikacja: 19.01.2009 01:56

Agnieszka Radwańska

Agnieszka Radwańska

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Wiarę w umiejętności Federera napędza ostatnio przed każdym Wielkim Szlemem szansa na wyrównanie przez Szwajcara rekordu zwycięstw Pete’a Samprasa – magiczna liczba 14 wydaje się tak blisko.

Kandydat jednak się nie spieszy. – Chcę dobrze grać jeszcze ładnych parę lat. To nie jest moja ostatnia szansa na tytuł, może wygram jeszcze kilka Wielkich Szlemów, i to łatwiej niż teraz w Australii – mówił Federer dzień przed pierwszym meczem z Włochem Andreasem Seppim.

[srodtytul]Pokolenie 22[/srodtytul]

Wiek nie działa jeszcze przeciw Szwajcarowi, można być optymistą, gdy ma się tak wielki talent, nie zaczyna sezonu po mononukleozie, jak było przed rokiem, i wygrywa pokazówkę Kooyong Classic, ale reszta świata twierdzi, że w tenisie rządzi dziś czwórka: do pary Federer i Rafael Nadal dołączyli na stałe Novak Djoković i Andy Murray.

Trójka rywali 27-letniego Szwajcara to pokolenie 22: Hiszpan skończył tyle lat w czerwcu ubiegłego roku, Serb i Szkot ukończą w nadchodzącym maju.

Nadal rok po roku jest w Melbourne coraz wyżej. Choć nie grał wielu meczów i dość długo leczył bolące kolano, przygotował się dobrze. Jego możliwości sięgają zwycięstwa, lecz w opinii bukmacherów najwięcej szans ma Murray.

Brytyjczyk od początku roku wygrał już z Federerem, Nadalem i Andym Roddickiem. – Obojętne, czy jestem faworytem czy nie, nie mam z tym żadnego problemu. Myślę jednak, że jak stajesz się kandydatem do wygranej w Wielkim Szlemie, to rozstawienie i związane z nim okoliczności ci pomagają. Ja to wszystko odbieram jako dodatkową porcję pewności siebie – twierdził w Melbourne.

[srodtytul]Joga w upale[/srodtytul]

Przez miesiąc poprzedzający Australian Open przygotowywał się na Florydzie tak intensywnie, jak nigdy wcześniej. Codziennie zjadał 5800 kalorii, które spalał w biegach, skokach i na siłowni. Zwalniał dopiero przy ćwiczeniach jogi, które wykonywał w pokoju nagrzanym do prawie 50 stopni Celsjusza. Wszystko po to, by nie mieć kłopotów z kondycją na rozgrzanym australijskim korcie. Prognozy na pierwsze dni turnieju mówią o bezchmurnym niebie i 35 stopniach w cieniu.

Najmniej efektownie zaczął sezon Djoković, obrońca tytułu. Przegrał z Ernestsem Gulbisem i Jarkko Nieminenem. Fachowcy zwracają uwagę, że zmienił rakietę. Po raz pierwszy broni tytułu i odbiera to jako nowy stres. – Będę się starać, ale nowe doświadczenie mi ciąży – mówił.

[wyimek]Agnieszka Radwańska musi wygrać cztery mecze, by obronić zyski z 2008 roku[/wyimek]

Za wielką czwórką jest odstęp, ale warto zwrócić uwagę, że Juan Martin del Potro wygrał turniej w Auckland, a Australian Open ma zasłużoną sławę turnieju niespodzianek. Jeśli mają być takie jak ubiegłoroczny tenis Tsongi, to warto na nie czekać.

Turniej kobiecy też obiecuje wiele atrakcji, nawet bez Marii Szarapowej. Faworytkami są siostry Williams i serbskie gwiazdy: Jelena Janković i Ana Ivanović. Serena Williams wywołała burzę, ogłaszając, że czuje się najlepszą tenisistką na świecie, choć przeczy temu ranking.

– Nie mam nic do Janković, ale gdybym nie uważała się za najlepiej grającą tenisistkę, nie uprawiałabym zawodowo sportu – powiedziała.

Serbka zgodziła się z nią. – Nie można odnieść sukcesu, myśląc, że jest ktoś lepszy od ciebie. Rozumiem Serenę, bo sama nie znoszę przegrywać – powiedziała. Przed turniejem pojechała w wysokie góry Meksyku, aby przygotować się do turnieju. Cel – pierwszy wygrany turniej wielkoszlemowy – traktuje bardzo poważnie.

Richard Williams stawia na Venus, choć przypomniał, że na równi z grą w tenisa starsza z córek pasjonuje się projektowaniem ubrań. – Kazałem im uczyć się i widzieć życie poza tenisem, bo nie mogłem im pozwolić, by były jak dzikie konie, które biegną tak długo, aż padną.

Agnieszka Radwańska, dziesiąta tenisistka świata, zaczęła rok nieźle, od dwóch zwycięstw i wyrównanego ćwierćfinału z Jeleną Dementiewą w Sydney. Do zrobienia jest dużo: aby wyrównać ubiegłoroczne zyski z Australii, trzeba wygrać znów cztery mecze.

Teoretyczna droga do ćwierćfinału z Sereną Williams jest następująca: najpierw sukces we wtorkowym spotkaniu z Kateryną Bondarenko (59. WTA), potem zgodnie z rankingiem powinny być Lourdes Dominguez Lino (Hiszpania, 90.), Jie Zheng (Chiny, 24.) i Swietłana Kuzniecowa (Rosja, 8.).

W programie pierwszego dnia turnieju był mecz drugiej z Polek Marty Domachowskiej. Polka w sobotę skończyła 23 lata, jest obecnie nr. 61 na świecie. W jej życiu zawodowym pojawił się nowy partner: firma Renaissance Tennis Management, mała agencja menedżerska zajmująca się tenisistkami z naszej części Europy. Pierwsze efekty na razie widać na nowej stronie internetowej Marty.

Przed rokiem w Melbourne Domachowska osiągnęła czwartą rundę, broni wielu zdobytych punktów. Los dał jej na początek trudny mecz z Hinduską Sanią Mirzą (108. WTA), która była już kiedyś 27. w rankingu. Ich mecz był zaplanowany na środek nocy z niedzieli na poniedziałek.

Nikt z Polaków nie awansował z eliminacji. Urszula Radwańska nie udźwignęła psychicznie decydującego spotkania ze Stephanie Dubois. Wygrywała już z Kanadyjką przed dwoma laty w Pradze i tydzień temu w Hobart, ale nie potrafiła uspokoić nerwów. – Hebel, hebel! – krzyczała, pokazując, że nie może pozbyć się stresu i dłoń się jej nie słucha. Ojciec Robert Radwański co chwila znikał w cieniu eukaliptusa, nie mogąc oglądać męczarni córki, która przegrała 4:6, 4:6.

Marsz do turnieju głównego nie udał się również Łukaszowi Kubotowi, którego w trzeciej rundzie 6:4, 6:3 pokonał Andreas Beck. – Nie jesteś w Trzeciej Rzeszy, tylko w Australii! – krzyczeli miejscowi kibice, gdy rozwścieczony Niemiec zażądał interwencji sędziego. Beck soczyście klął po niemiecku, bo przeszkadzała mu ekipa techników telewizji Channel 7, którzy budowali rusztowania pod kamery.

[srodtytul]Debel po polsku[/srodtytul]

Kubot obok pary Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski zagra w debla. Przed dwoma laty sprawili z Oliverem Marachem sporą niespodziankę, eliminując w pierwszej rundzie parę francuską Arnaud Clement i Michael Llodra (to finaliści z 2008 r.). W tym roku Polak także zagra z Austriakiem. W pierwszej rundzie staną naprzeciw pary Yen-Jsun Lu (Tajwan) i Rainer Schuettler (Niemcy). W drugiej mogą trafić na najwyżej rozstawionych Daniela Nestora (Kanada) i Nenada Zimonjicia (Serbia).

Fyrstenberg i Matkowski, niegdyś półfinaliści w Melbourne, otrzymali nr 6 rozstawienia, na początek zagrają z Australijczykami Colinem Ebelthite i Samuelem Grothem. Bardziej znanych rywali, Szweda Simona Aspelina i Czecha Pavla Viznera (nr 10), mogą spotkać w trzeciej rundzie, a następnie, jeśli forma będzie sprzyjać, pewnie zagrają z Nestorem i Zimonjiciem, choć wolelibyśmy widzieć na tym miejscu Kubota i Maracha.

[ramka][b]Łukasz Kubot, najlepszy polski tenisista, po ostatnim meczu eliminacji [/b]

Andreas Beck grał bardzo dobrze. Myślę, że zasłużenie wygrał. To dopiero początek roku i nie można zagwarantować dobrej formy. Każdy może wygrać z każdym, większość graczy przylatuje z Europy, gdzie trenuje w zimie w hali. Przyjeżdżają do Australii, gdzie jest inna temperatura, są inne warunki, wieje wiatr.

W sezonie 2009 zamierzam grać przede wszystkim w debla, głównie z Oliverem Marachem. Do tej pory traktowałem grę podwójną jako dobry trening. W tym roku zmieniłem strategię. Będę grał w większości turniejów deblowych oraz brał udział w eliminacjach do dużych turniejów singlowych. Jak najmniej w challengerach. Pół roku da odpowiedź. Jeśli będę miał ranking około 20. – 30. miejsca, to wszystko postawię na debla. Chciałem grać singla, ale mam już 27 lat, nie jestem najmłodszym zawodnikiem, a z czegoś muszę się utrzymywać.

Przede mną start w challengerze we Wrocławiu, potem wylatuję do Ameryki Południowej, gdzie zagram w turniejach ATP w Costa do Sauipe, Buenos Aires i Acapulco.

Wiele osób krytykowało mnie za to, że nie występowałem ostatnio w reprezentacji. Wyjaśniam: podczas challengera we Wrocławiu w 2008 roku ważne osoby polskiego tenisa powiedziały mi, że Polski Związek Tenisowy nie jest w stanie mi zapłacić za grę w kadrze więcej niż 50 000 zł rocznie. Zgodziłem się grać dalej za gwarancję startu w Warsaw Orange Open. Dowiedziałem się, że dzika karta, jedna z trzech, jednak nie została mi przyznana. Byłem wtedy numerem 2 w Polsce. W związku z tym rozwiązałem umowę z PZT. Oddałem wszystkie pieniądze – całe 50 tysięcy. Nie mam 19 lat, żeby grać za darmo. Jestem w stanie grać i będę grał dla Polski, tylko PZT musi mnie przeprosić, przede wszystkim za to, co o mnie mówiono i wypisywano.

[i]—w Melbourne rozmawiał Tomasz Lorek[/i][/ramka]

[ramka][b]AUSTRALIAN OPEN[/b]

Ubiegłoroczne finały

Kobiety: M. Szarapowa (Rosja, 5) – A. Ivanović (Serbia, 4) 7:5, 6:3

Mężczyźni: N. Djoković (Serbia, 3) – J. W. Tsonga (Francja) 4:6, 6:4, 6:3, 7:6 (7-2)

Debel kobiet: A. Bondarenko, K. Bondarenko (Ukraina) – W. Azarenka, S. Peer (Białoruś, Izrael, 12) 2:6, 6:1, 6:4

Debel mężczyzn: J. Erlich, A. Ram (Izrael, 8) – A. Clement, M. Llodra (Francja, 7) 7:5, 7:6 (7-4)

Mikst: T. Sun, N. Zimonjić (Chiny, Serbia, 5) – S. Mirza, M. Bhupathi (Indie) 7:6 (7-4), 6:4

- Ostatni zwycięzcy

1999 J. Kafielnikow i M. Hingis

2000 A. Agassi i L. Davenport

2001 A. Agassi i J. Capriati

2002 T. Johansson i J. Capriati

2003 A. Agassi i S. Williams

2004 R. Federer i J. Henin

2005 M. Safin i S. Williams

2006 R. Federer i A. Mauresmo

2007 R. Federer i S. Williams

2008 N. Djoković i M. Szarapowa

Turniej pokazuje stacja Eurosport. Relacje z wybranych kortów można oglądać na żywo także w Internecie: [link=http://]www.eurosport.com[/link] (Eurosport Player).

[/ramka]

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora [mail=k.rawa@rp.pl]k.rawa@rp.pl[/mail]

Wiarę w umiejętności Federera napędza ostatnio przed każdym Wielkim Szlemem szansa na wyrównanie przez Szwajcara rekordu zwycięstw Pete’a Samprasa – magiczna liczba 14 wydaje się tak blisko.

Kandydat jednak się nie spieszy. – Chcę dobrze grać jeszcze ładnych parę lat. To nie jest moja ostatnia szansa na tytuł, może wygram jeszcze kilka Wielkich Szlemów, i to łatwiej niż teraz w Australii – mówił Federer dzień przed pierwszym meczem z Włochem Andreasem Seppim.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Tenis
Katarzyna Kawa w formie tuż przed turniejem w Radomiu
Tenis
Billie Jean King Cup. Belinda Bencic nie przyjedzie do Radomia
Tenis
Hubert Hurkacz nie zagra w domu. Wycofał się z turnieju w Monte Carlo
Tenis
Iga Świątek potrzebuje więcej balansu i treningów. Nie zagra w Radomiu
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Tenis
Długi cień Jannika Sinnera. Trwa bezkrólewie w męskim tourze