Dziewięć mgnień zimy

Czas płynie szybko. Turniej KGHM, potem KGHM Emax i KGHM Dialog ma już swoją niebanalną historię. Pokazuje ona, że challenger ATP to miejsce, w którym łatwo można znaleźć ciekawe postacie tenisa, przeżyć niemałe emocje sportowe i dostrzec trochę wzruszeń obok kortów. Z perspektywy dziewięciu lat, a właściwie dziewięciu zimowych tygodni widać to całkiem dobrze.

Publikacja: 29.01.2009 18:20

Dziewięć mgnień zimy

Foto: Fotorzepa

[b]Rok 2000 czyli trudny

początek

75 tys. dol. + 25 tys. dol. hospitality[/b]

Józef Michalski, ówczesny naczelny miesięcznika „Tenis” zaraził swym pomysłem ważne osoby z Dolnego Śląska. Powstało Stowarzyszenie Promocji Tenisa „Advantage 2100” i tak wszystko się zaczęło – od skromnej puli, ale ambitnych planów. Pierwszej rundy nie przeszedł Władymir Wołczkow z Białorusi, ten sam, który parę miesięcy później grał z Pete’em Samprasem w półfinale Wimbledonu i w tym celu pożyczał koszulki od kolegów. Wołczkowa wyeliminował Andriej Czerkasow, Rosjanin, który wcześniej dwa razy zwyciężył w Pucharze Kremla i był 13. na świecie. W roku jedynego startu we Wrocławiu zakończył karierę. Turniej miał wielu interesujących przegranych w pierwszej rundzie, wśród nich był Radek Stepanek i Marcin Matkowski. W finale singla zagrali najwyżej rozstawieni, co nie zdarzyło się nigdy potem. Oficjalnie pożegnano Wojciecha Fibaka.

[i]Finały

Martin Damm (Czechy, 2)

– Gianluca Pozzi (Włochy, 1) 4:6, 6:4, 6:3

Petr Kovacka i Pavel Kudrnac (Czechy)

– Jocelyn Robichaud i Kyle Spencer (Kanada) 3:6, 7:6

(8-6), 6:4[/i]

[b]Rok 2001 czyli ambitni debliści

125 tys. dol. + 25 tys. dol. hospitality[/b]

W turnieju pojawił się Ivan Ljubicić, ale przegrał w drugiej rundzie z późniejszym zwycięzcą, Aleksem Pretzschem. O Chorwacie wkrótce świat usłyszał wiele, o Niemcu raczej nie. Zaczyna się formować grupa stałych bywalców turnieju. Zwycięzca z 2007 roku Austriak Werner Eschauer zaczynał właśnie wtedy swój marsz po przyszły triumf. Na razie skromnie kończy grę na pierwszej rundzie. Tak samo jak Mariusz Fyrstenberg. Łukasz Kubot wygrywa jednak pierwszy mecz, by drugi przegrać z Gruzinem Iraklim Łabadze. Wrocław ogląda w turnieju singlowym wielu mistrzów debla, także wielkoszlemowych: grają i przegrywają Michael Llodra, Julian Knowle i Wayne Black. Ljubicić też gra w deblu (z Llodrą), ale również przegrywa. Pokaz swego osobliwego serwisu dał Niemiec Carten Braasch (ten, który prawie na poważnie grał po secie z siostrami Williams i wygrał z nimi jak chciał), a publiczność rozbawiał Mansour Bahrami – ulubiona sztuczka: wyrzut piłki do serwisu i trafienie nią do kieszeni własnych spodenek. Grał też z Iwoną Kuczyńską.

[i]Finały

Axel Pretzsch (Niemcy)

– Anthony Dupuis (Francja, 6) 7:5, 7:6 (7-1)

Wayne Black i Jason Weir Smith (Zimbabwe, RPA, 3)

– Julian Knowle i Michael

Kohlmann (Austria, Niemcy) 6:3, 6:4[/i]

[b]Rok 2002 czyli włoski urok

150 tys. dol. + 25 tys. dol. hospitality[/b]

W pierwszej rundzie mieliśmy mecz Nikołaja Dawydienki z Paule-Henrim Mathieu (wygrał Rosjanin), dziś byłby to pewnie co najmniej ćwierćfinał niemałego turnieju ATP. Mathieu pomścił w kolejnym meczu kolejny Francuz – Sebastien de Chaunac, kto pamięta dziś to nazwisko? Belg Olivier Rochus też wystartował, też bez powodzenia. Polacy odpadli masowo w pierwszych meczach, ale zupełnej katastrofy nie było, bo Fyrstenberg i Michał Przysiężny wygrali jeden mecz deblowy. Publiczność miała okazję najdłużej podziwiać solidny tenis Włocha Davide Sanguinettiego. Trochę więcej obiecywano sobie po starcie treningowego kolegi Andre Agassiego – Sargisa Sargisiana, ale Ormianin też nie pograł długo, podobnie jak Wołczkow. Supervisorem turnieju był sławny wielkoszlemowy sędzia Garry Armstrong. Irakli Łabadze został zdyskwalifikowany za ubliżanie sędziemu stołkowemu.

[i]Finały

Davide Sanguinetti (Włochy, 7) – Anthony Dupuis (Francja, 6) 6:3, 6:2

Ben Ellwood i Stephen Huss (Australia) – Aleksander

Kitinow i Johan Landsberg

(Macedonia, Szwecja) 6:7 (3-7), 7:5, 7:6 (8-6)[/i]

[b]Rok 2003 czyli Słowak potrafi

150 tys. dol. + 25 tys. dol. hospitality[/b]

Listę przegranych w pierwszej rundzie otwiera Szwed Robin Soderling, w 2008 roku 17. tenisista świata. Wtedy był tenisowym aspirantem, który odpadł tak samo jak większość Polaków. Nie było jednak z nimi tak źle: Fyrstenberg z Matkowskim zjednoczyli siły i wygrali jedno spotkanie (co prawda z Kubotem i Przysiężnym), tak samo jak Kubot w singlu. Za interesującego tenisistę uważano także innego przegranego – Francuza Aranaud di Pasquale. Eschauer dotarł już do ćwierćfinału, podobnie jak inny przyszły zwycięzca, Czech Robin Vik. Turniej okrzepł, najwyższa z możliwych w challengerach pula nagród nadal ściągała niezłych tenisistów, choć raczej niemłodych. Sanguinetti nie obronił tytułu, choć próbował. Najlepszy był Słowak Karol Kucera (6. w rankingu światowym w 1998 roku), a w deblu rządzili Czesi, trzeba było się zacząć przyzwyczajać.

[i]Finały

Karol Kucera (Słowacja, 4)

– Igor Kunicyn (Rosja) 6:2, 6:1

Petr Luxa i David Skoch

(Czechy, 2) – Petr Pala i Pavel Vizner (Czechy) 6:4, 6:4[/i]

[b]Rok 2004 czyli Polacy

atakują

150 tys. euro + 25 tys.

euro hospitality[/b]

Główna gwiazda – Słowak Dominik Hrbaty, miał najlepszy rok kariery (pokonał m. in. Rogera Federera w Cincinnati, wygrał trzy turnieje ATP), ale w Hali Ludowej zrobił swoje tylko w deblu. W singlu pokonał go w ćwierćfinale Czech Jan Hernych. Polska publiczność kibicowała Mariuszowi Fyrstenbergowi, który doszedł do ćwierćfinału i Łukaszowi Kubotowi, który dzielnie walczył z Hrbatym w drugiej rundzie i w finale debla, ale oba mecze zakończyły się porażkami tenisisty z Lubina. Turniej znów wygrał Słowak – Karol Beck. Rok później podczas meczu Pucharu Davisa zwycięzcę z Wrocławia przyłapano na dopingu. Wrócił na korty po dwuletniej dyskwalifikacji w październiku 2007 roku, ale trudno mu wyrwać się z kręgu małych turniejów ITF Futures. Czesi mieli w półfinałach nie tylko Hernycha, ale też Bogdana Ulihraha, bywalca polskich turniejów.

[i]Finały

Karol Beck (Słowacja, 2)

– Jan Hernych (Czechy) 6:7

(7-4), 6:2

Dominik Hrbaty i Michael

Kohlmann (Słowacja, Niemcy, 3) – Bartłomiej Dąbrowski

i Łukasz Kubot (Polska) 7:5, 6:3[/i]

[b]Rok 2005 czyli powrót skromności

75 tys. dol. + 25 tys. dol. hospitality[/b]

Turniej wrócił do puli nagród, jaką miał na początku. W tej sytuacji trudno było marzyć o wielu tenisistach z pierwszej setki rankingu ATP. Dokładniej rzecz ujmując przyjechał jeden – Czech Michal Tabara. Gwiazda i to wcale prawdziwa, jednak była: kończący karierę Szwajcar Marc Rosset, dwa metry wzrostu, mistrz olimpijski z Barcelony, zwycięzca 15 turniejów ATP, półfinalista Roland Garros 1996 i nr 9 na świecie w 1995 r., także bohater paru fascynujących meczów w Pucharze Davisa. Rywalizacją skończyła się jak dobra bajka dla Robina Vika, sportowca, który miał wielką wiarę, że kiedyś wygra jakiś turniej. Startował we Wrocławiu pięć razy, zawsze od eliminacji. W końcu się doczekał. Polskie sukcesy w skromnej normie: Łukasz Kubot osiągnął ćwierćfinał. Grzegorz Panfil (wówczas 17 lat) przeszedł eliminacje.

[i]Finały

Robin Vik (Czechy) – Michal Tabara (Czechy, 1) 6:4, 6:3

Lukas Dlouhy i Martin

Stepanek (Czechy, 4) – Jason Marshall i Huntley Montgomery (USA, 1) 6:2, 5:7, 6:4[/i]

[b]Rok 2006 czyli Polacy potrafią

125 tys. dol. + 25 tys. dol. hospitality[/b]

Obok nazwy KGHM pojawił się napis Emax – obecność drugiego sponsora pozwoliła na ponowny wzrost puli nagród do poziomu mocnego challengera. Warto było, bo w deblu zagrali półfinaliści Australian Open Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski i wreszcie można było zapisać miedzianymi zgłoskami, że Polacy są zwycięzcami imprezy. Finału łatwo nie wygrali, bronili w decydującym tie-breaku piłki meczowej. W singlu w drugiej rundzie odpadł Gilles Simon, dziś znakomitość francuskiego tenisa. Wtedy pokonał go Słowak Igor Zelenay. Grał także Niemiec Philip Kohlschreiber. Mistrzem został Lukas Dlouhy, specjalista deblowy, który pokonał w finale Tomasa Ziba, syna swego trenera. Czeskie komplikacje dotyczyły nie tylko finału, wcześniej, w pierwszej rudzie obrońca tytułu Robin Vik przegrał w powtórce z Michalem Tabarą.

[i]Finały

Lukas Dlouhy (Czechy, 4)

– Tomas Zib (Czechy, 2) 7:6 (2), 2:6, 6:3

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski (Polska, 1)

– Lukas Dlouhy i Pavel Snobel (Czechy) 3:6, 6:1, 12-10[/i]

[b]Rok 2007 czyli górą dojrzałość

125 tys. dol. + 25 tys. dol. hospitality[/b]

Drugi sponsor tytularny się zmienił, ale pula nagród została ta sama. Do Wrocławia przyjechał Rainer Schuettler, Niemiec, finalista Australian Open z 2003 roku (ten finał z Andre Agassim przegrał jednak dotkliwie), tenisista może mało efektowny, ale szanowany przez kolegów, w dodatku wybrany do komisji zawodniczej ATP. Niemiec nie był w formie, miał wywołane kontuzjami załamanie kariery i we Wrocławiu przegrał z kretesem w pierwszej rundzie z Aleksem Bogdanovicem z Wielkiej Brytanii. Publiczność interesowała się najbardziej synem Siergieja Bubki, Siergiejem juniorem, ale tylko do ćwierćfinału. W ostatniej czwórce zostało dwóch Czechów, Grek i niezniszczalny Werner Eschauer, pogromca Polaków (Kubota i Przysiężnego). Wygrał najstarszy Austriak, który tak się rozochocił, że wkrótce awansował na 52. miejsce rankingu ATP, najwyższe w karierze. Najbardziej pamiętny mecz rozegrał w drugiej rundzie Wimbledonu 2007 z Rafaelem Nadalem. Przegrał, choć trenował z Johnem McEnroe.

[i]Finały

Werner Eschauer (Austria)

– Tomas Zib (Czechy) 5:7, 6:4, 6:4

Lukas Rosol, Jan Vacek

(Czechy) – Michal Mertinak

i Jean-Calude Scherrer

(Słowacja, Szwajcaria) 7:5, 7:6 (7-4)[/i]

[b]Rok 2008

czyli przeprowadzka

106 500 euro

+ hospitality[/b]

Turniej przeniósł się do hali Orbita, wszystkim zrobiło się cieplej, choć zniknęła szansa na udane loby wysokości 42 metrów, na jakie pozwalała Hala Ludowa. Publiczność miał przyciągać kolejny start Radka Stepanka, byłego narzeczonego Martiny Hingis, ale byli także inni tenisiści godni uwagi: Schuettler, Jürgen Melzer (w ćwierćfinale pokonał Stepanka), Nicolas Mahut i Gilles Muller. Polska radość była jedna: junior Jerzy Janowicz wygrał z rozstawionym z nr 1 Mahutem. Rainer Schuettler tym razem dotarł do półfinału, trochę było mu wstyd za poprzednią wpadkę i tym razem naprawdę się starał. Zwycięzcą został jednak po raz pierwszy Belg. Wysoki (193 cm) tenisista z Masseik był już 30. na świecie, ale jak zawsze, rozwój jego kariery wstrzymały kontuzje i we Wrocławiu szukał punktów do wsparcia powrotu między uczestników turniejów ATP. Starzy bywalcy z Czech: Dlouhy, Zib, Jiri Vanek nie dali rady w tej rywalizacji, symbolem ciągłości czeskich sukcesów był drugi deblowy tytuł Lukasa Rosola.

[i]Finały

Kristof Vliegen (Belgia)

– Jürgen Melzer (Austria, 6) 6:4, 3:6, 6:3

James Cerretani i Lukas Rosol (USA, Czechy) – Werner Eschauer i Jürgen Melzer

(Austria) 6:7 (7-9), 6:3, 10-7[/i]

[b]Rok 2000 czyli trudny

początek

Pozostało jeszcze 100% artykułu
Tenis
17-letnia Rosjanka znów za silna dla Igi Świątek. Polka nie obroni tytułu w Indian Wells
Tenis
Brąz cenniejszy niż złoto. Iga Świątek bierze rewanż za igrzyska
Tenis
Indian Wells. Rozpędzona Iga Świątek
Tenis
Raj zamienił się w piekło. Hubert Hurkacz przegrywa w Indian Wells
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Tenis
WTA w Indian Wells. Iga Świątek w najlepszym wydaniu. Jest jedno ale
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń