Chwilę po tym, gdy Maria Szarapowa przegrała 2:6, 2:6 ćwierćfinał z Alioną Bondarenko, dyrektor turnieju Stefan Makarczyk złożył oświadczenie, po którym pamięć o Warsaw Open 2009 przetrwa dłużej, ale nie będzie lepsza.
Dyrektor stwierdził, że skoro turniej jest od kilku dni krytykowany przez rodzinę Radwańskich, to on ujawnia część korespondencji, jaką prowadził z ojcem i trenerem tenisistek z Krakowa. Dziennikarze otrzymali kopię listu elektronicznego, jaki przesłał do dyr. Makarczyka Robert Piotr Radwański. Treść była następująca (uzupełniliśmy ją o polskie znaki):
„Witam – jak mam rozumieć, nic dla nas nie masz, tylko grę na nucie patriotycznej i górnolotne ideały. Wybacz – inne czasy i poza tym rozmawiałem z Olkiem Hofmanem (prawa ręka Solorza) i wiem, że dostałeś pieniądze. Jeżeli jedziesz do Hiszpanii na łowy zawodniczek, to przecież nie z pustą sakwą. Ale dla nas masz tylko dobre słowo, ale dla innych masz na zachętę. Pamiętaj, możemy w każdej chwili zgłosić medikal (kontuzję – red). Obyś się nie przeliczył z kalkulacjami jak niejaki Fijałkowski i spółka. W tej chwili mogę ci zagwarantować grę tylko Uli. Pozdrowienia. Piotrek”.
Do treści dokumentu dyrektor dodał komentarz, w którym wyjaśnił, że na duży turniej WTA do Madrytu pojechał, by namawiać do startu w stolicy Serenę Williams, która odpadła tam w pierwszej rudzie, oraz Nicole Vaidisovą. – Pojechałem z pustą sakwą. Amerykanka nie dała się skusić, Czeszka zgodziła się, ale nie wystartowała – uzupełnił. Makarczyk stwierdził także, że nie może ujawnić treści swojej odpowiedzi, gdyż zgodnie z prawem właścicielem tej korespondencji jest adresat.
– Chciałem ujawnić prawdę o przeszkodach, jakie napotykałem przy obsadzie turnieju. Impreza ledwie się sfinansowała, nie wiem jeszcze, jaki będzie finał rozliczeń, ale wiem, że pierwsze oceny działaczek WTA są doskonałe. Dla mnie jedyną podstawą określania wartości turnieju będzie opinia supervisora WTA. Na pytania odpowiadał nie będę – dodał.