Zagrzebani w piachu

Z polskich deblistów do trzeciej rundy przebiły się tylko siostry Radwańskie, a więc te, które grę podwójną traktują treningowo. Odpadła Venus Williams.

Aktualizacja: 29.05.2009 21:09 Publikacja: 29.05.2009 21:06

Agnieszka Radwańska

Agnieszka Radwańska

Foto: AFP

Agnieszka i Ula są już w trzeciej rundzie, ale dla nich gra podwójna jest tylko treningiem. Fyrstenberg z Matkowskim oraz Kubot z Austriakiem Marachem to debliści czystej krwi i od nich trzeba wymagać najwięcej. Kubot po półfinale Australian Open patrzył w przyszłość z optymizmem, nie ukrywał poważnych ambicji, wspominał o awansie do turnieju Masters. Dziś już można powiedzieć, że te mocarstwowe projekty zostały na jakiś czas pogrzebane w paryskim piachu. Matkowski i Fyrstenberg (nr 6) przegrali z parą hiszpańską Tommy Robredo — Marc Lopez 4:6, 6:4, 4:6, a Kubota i Maracha (nr 9) pokonali Niemcy Michael Kohlmann i Alexander Waske 7:6 (7-4), 7:6 (7-5). - Nie graliśmy dobrze, słabe były nasze returny, ja także źle serwowałem — mówił Fyrstenberg i miał rację. Wszystkie przełamania nastąpiły właśnie przy jego podaniu. By było jeszcze smutniej, trzeba przypomnieć, że polska para nie lubi grać na trawie, a partner Kubota przez lata unikał jej jak ognia. W Wimbledonie pocieszenia więc raczej nie będzie. - Nie mam do siebie pretensji, grałem dobrze, zadecydowały dwie-trzy piłki w pierwszym tie-braku. Prowadziliśmy 4:2 i powinniśmy go wygrać. Teraz został mi już tylko mikst - mówił smutnym głosem Kubot.

Robert Piotr Radwański pytany, czy nie boi się, że gra podwójna podkopie siły Agnieszki, która przecież nie jest w pełni zdrowa, odpowiedział „Rz”: - Tenisistek zdrowych w stu procentach nie ma. Jedne mają kontuzje i nie grają, krócej lub dłużej, a inne leczą drobne urazy i występują w turniejach. Takie wymagania stawia dzisiejszy zawodowy tenis. A grę podwójną potraktujemy jak trening. Słowa ojca — co nie zdarza się codziennie — potwierdziła Urszula.

Efekt takiego podejścia do debla jest wcale niezły: siostry Radwańskie wygrały z Sanią Mirzą z Indii i Chia — Jung Chuang z Tajwanu (nr 14) 4:6, 7:6 (7-5), 6:3 i są w trzeciej rundzie. Trzeba się z tego cieszyć, ale najważniejsze jest oczywiście to, jak daleko nasza jedyna tenisowa gwiazda zajdzie w turnieju singlowym. W sobotę mecz z Kateryną Bondarenko (60. WTA) z Ukrainy, którą możemy śmiało traktować jako prawie rodaczkę. Obie z siostrą Alioną grały w turniejach w Warszawie, zanim zaczęła się ich zawodowa kariera mieszkały i trenowały w Kędzierzynie — Koźlu. Ich opowieści o pobycie w Polsce i zaraźliwego śmiechu nie zapomni chyba nikt, kto miał okazję rozmawiać z nimi na kortach Warszawianki.

Pomimo długiej znajomości Kateryna i Agnieszka spotkały się tylko raz, w pierwszej rundzie tegorocznego Australian Open i było to spotkanie dla Polki bolesne. Przegrała w trzech setach. Radwańska wcale nie jest pewna czy jej szanse na korcie ziemnym będą większe. Gdyby wygrała, w następnej rundzie czeka na nią zwyciężczyni meczu Swietłana Kuzniecowa (Rosja — nr 7) — Melinda Czink (Węgry), czyli najprawdopodobniej Rosjanka.

Odpadnięcie rozstawionej z nr 3 Venus Williams jest sensacją jedynie arytmetyczną. Amerykanka przyjechała do Paryża kompletnie nieprzygotowana do gry na kortach ziemnych, już w poprzednim meczu z Czeszką Lucie Safarovą uratowała się cudem, ale Węgierka Agnes Szavay (nr 29) nie była tak rozrzutna i wygrała gładko 6:0, 6:4. Maria Szarapowa powiedziała kiedyś o sobie, że na ceglanej mączce czuję się jak krowa na lodzie. Amerykanka mogłaby z powodzeniem przypomnieć te słowa, bo jej przebieżki po korcie wyglądały dość nieporadnie. A kiedyś bywało inaczej, siostry Williams były tu nawet w finale (siedem lat temu zwyciężyła Serena).

Wieczorem Venus jeszcze raz spotkała się z Szavay, w meczu deblowym i wraz z siostrą wygrała. Swoją drogą ciekawe, czy Venus i Serena wiedzą, gdzie są Węgry.

Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Tenis
Katarzyna Kawa w formie tuż przed turniejem w Radomiu