Roland Garros: Trzęsienie ziemi

Szok to mało powiedziane. Wiadomo - to się musiało kiedyś stać, ale gdy się stało trudno w to uwierzyć. Nie będzie piątego z rzędu triumfu Nadala.

Aktualizacja: 01.06.2009 23:23 Publikacja: 31.05.2009 21:20

Agnieszka Radwańska pokonała Katerynę Bondarenko i dziś o godz. 11 będzie grać o awans do ćwierćfina

Agnieszka Radwańska pokonała Katerynę Bondarenko i dziś o godz. 11 będzie grać o awans do ćwierćfinału ze Swietłaną Kuzniecową

Foto: Associated Press

Większość przedturniejowych przepowiedni można wyrzucić do śmieci (Mats Wilander: liczył się będzie tylko Rafael), zaczyna się w tenisie nowa epoka, bo chłopak z Majorki nie okazał się nadczłowiekiem. Przegrał, bo grał źle i bez wiary, w tie-breaku czwartego seta żal było na niego patrzeć. Spoglądał w stronę swego wujka i trenera Toniego jak bezradny i w dodatku śmiertelnie zmęczony junior.

[srodtytul]Krótka pamięć[/srodtytul]

Już dwa pierwsze mecze Nadala w Paryżu - choć wygrane - były ostrzeżeniem, że tym razem nie mamy do czynienia z młodzieńcem bez wątpliwości. Potem było dobre spotkanie z Lleytonem Hewittem, które nieco zaciemniło obraz i wczoraj bezprecedensowa klęska. Oczywiście w tym meczu był też gracz po drugiej stronie siatki - Robin Soderling (25 ATP). O nim trzeba napisać przede wszystkim jedno: umiał skorzystać z uśmiechu losu, wykorzystał szansę, gdy wielu innym pewnie ugięłyby się nogi ze strachu przed wygraną.

– Przyjmuję tę porażkę równie spokojnie, jak przyjmowałem zwycięstwa. Nie byłem w stanie atakować, grałem za krótkie piłki i bardzo ułatwiłem rywalowi zadanie. Chciałem walczyć, ale to nie wystarcza, gdy gra się źle. Pierwszy raz od dawna nie będę obchodził urodzin w Paryżu (3 czerwca – przyp. red.) Teraz moim faworytem jest Federer. Nigdy tu wcześniej nie przegrałem, wciąż muszę się uczyć, a porażki są bardziej pouczające niż zwycięstwa – mówił Nadal.

Söderling, który niedawno przegrał w Rzymie z Hiszpanem 0:6, 1:6, przyznał, że kluczem do sukcesu była krótka pamięć: – Musiałem zapomnieć, z kim gram i w jakim turnieju. To mecz jak inne, tak myślałem, i to mnie uratowało – powiedział.

Agnieszka Radwańska gra dziś ze Swietłaną Kuzniecową o awans do ćwierćfinału. Siostry z Krakowa są już w czołowej ósemce debla. „Najbardziej cieszę się z tego, że obroniłam punkty rankingowe. Rok temu też byłam tu w czwartej rundzie, ale kontuzja ręki nie pozwoliła mi wygrać kolejnego meczu. Może teraz będzie lepiej, bo czuję się dużo lepiej. Z Kuzniecową spotykałam się najczęściej z zawodniczek ze światowej czołówki. W Wimbledonie wygrałam z nią prawie przegrany mecz” - tak Agnieszka Radwańska (nr 12) podsumowała awans do 1/8 finału.

[srodtytul]Generalnie jest kapitalnie[/srodtytul]

Przyszedł on jej łatwo. W meczu bez emocji (trwał tylko 72 minuty) pokonała Ukrainkę Katerynę Bondarenko (60 WTA) 6:2, 6:4. Radwańska w porównaniu z poprzednimi spotkaniami przede wszystkim lepiej serwowała, zdarzały się jej pierwsze poddania, przy których piłka leciała z prędkością przekraczająca 170 km na godzinę.

W secie drugim odrobinę napięcia mieliśmy tylko przy stanie 5:3 dla Radwańskiej, gdy przy własnym podaniu Bondarienko obroniła cztery piłki meczowe. W kolejnym gemie Agnieszka zakończyła spotkanie wygrywającym serwisem i to jest najlepsza pointa do tego meczu. „Bardzo zależało mi na zwycięstwie i rewanżu za porażkę w pierwszej rundzie tegorocznego Australian Open” - mówiła polska tenisistka.

Chwaląc Agnieszkę, trzeba jednak zaznaczyć, że Bondarenko okazała się znakomitym ambasadorem przyjaźni polsko - ukraińskiej. Gdy tylko Radwańska była w kłopotliwej sytuacji, natychmiast wyciągała pomocną dłoń i grała w aut. Szczytowym momentem tych czułości był ósmy gem drugiego seta, gdy przy swoim poddaniu, Bondarenko wszystkie piłki zagrała źle i przegrała do zera. Po meczu ze smutną miną odpowiadała na pytania polskich dziennikarzy w dobrej polszczyźnie. Ojczystego języka użyć nie miała okazji, bo ukraińska prasa do Paryża nie przyjechała.

Robert Piotr Radwański o postawie córek mówi z uznaniem, chętnie dzieli się też zasługami. Od soboty na pierwszą linię ognia wystawia dziennikarzom swego przyjaciela generała Mieczysława Bieńka, (przedstawiciel Polski w kwaterze NATO w Brukseli), który ma przynosić córkom szczęście. „Generalnie jest kapitalnie” - ocenia trener i ojciec. Ma rację, bo w niedzielę w meczu deblowym Agnieszka i Urszula pokonały rozstawione z nr 2 Kvetę Peschke (Czechy) i Lisę Raymond (USA) 6:2, 6:3 i o awans do półfinału zagrają z Su-Wei Hsieh z Tajwanu i Chinką Shuai Peng (nr 9.). Tak daleko w wielkoszlemowym turnieju nie dotarł jeszcze żaden polski kobiecy debel.

[srodtytul]Gry nie było[/srodtytul]

Nie gra już w Paryżu Novak Djoković (nr 4). Pokonał go Niemiec Philipp Kohlschreiber (6:4, 6:4, 6:4). Serb miał być jedyną poważną przeszkodą Rogera Federera na drodze do finału, ale - podobnie jak Nadal - padł ofiarą własnego sukcesu, grał tej wiosny za dużo. Rodzinny turniej w Belgradzie kosztował go najwięcej, bo tam był wszystkim - gwiazdą i organizatorem. „Trzeba bez wątpienia jeszcze raz spojrzeć na nasz kalendarz startów” - mówi Marian Vajda, trener Djokovicia. Należało o tym pomyśleć wcześniej.

Imponujące jest to co robi w Paryżu Dinara Safina. Zagrała cztery mecze, a raczej należałoby napisać, że cztery razy wyszła na kort. Wyniki: 6:0, 6:0; 6:1, 6:1; 6:2, 6:0 i 6:1, 6:0 świadczą, że gry nie było. Jeśli tak dalej pójdzie, to o Maracie wkrótce powiemy: brat Dinary.

[ramka][srodtytul]Opinie[/srodtytul]

[b]Robert Piotr Radwański ojciec i trener Agnieszki[/b]

Bardzo ważne, że zwycięstwo nad Bondarenko było gładkie, w długim turnieju to się liczy. Kuzniecową znamy dobrze, gra świetnie na korcie ziemnym. To będzie pierwszy duży sprawdzian dla Agnieszki, bo te rywalki, które już pokonała, były dobre, ale nie bardzo dobre. Jeśli Agnieszka wygra, może walczyć o finał. W deblu obie córki pokazały klasę, pokonały tenisistki, które stawiają tylko na grę podwójną. Ula w kluczowym momencie drugiego seta zagrała kapitalnie. To największy sukces naszej rodziny w deblu, choć przypominam, że Isia i Ula wygrały już turniej WTA w Stambule.

[b]Swietłana Kuzniecowa rosyjska tenisistka[/b]

Radwańska gra świetnie. W Wimbledonie w ubiegłym roku prowadziłam w decydującym secie 4:1 i przegrałam. Do dziś pamiętam ten mecz. Agnieszka dobrze porusza się po korcie i znakomicie czyta grę. To, co wiem o jej słabościach, zachowam dla siebie. Na kortach ziemnych tej wiosny szło mi dobrze, nie licząc turnieju w Madrycie. Rozstałam się z trenerką Olgą Morozową, teraz doradza mi Larysa Neiland, tutaj także. Przy niej czuję się komfortowo, ale w swojej grze nie zamierzam niczego zmieniać. Larysa ma dodać mi po prostu wiary i to robi.

[b]Wojciech Fibak najlepszy polski tenisista w historii[/b]

Mecz z Kuzniecową to wielka niewiadoma, bo obie są w bardzo dobrej formie. Agnieszka poprawiła pierwsze podanie, drugie też jest coraz pewniejsze, poza tym lubi grać z Rosjanką, a ta się jej boi. Zadecyduje to, czy Kuzniecowa będzie w stanie agresywnie odpowiadać na serwis Agnieszki, czy będzie ją peszyć i spychać do defensywy. Atutem Polki jest bardziej regularny bekhend. Kuzniecowa tej wiosny gra różnie, w Stuttgarcie była wspaniała, ale bywa też rozkapryszona, wątpiąca, wybierająca fatalne rozwiązania taktyczne.[/ramka]

[ramka]KOBIETY – III runda: S. Stosur (Australia) – J. Dementiewa(Rosja, 4) 6:3, 4:6, 6:1; S. Kuzniecowa (Rosja, 7) – M. Czink (Węgry) 6:1, 6:3; V. Azarenka (Białoruś, 9) – C. Suarez-Navarro (Hiszpania, 22) 5:7, 7:5, 6:2; A. Radwańska (Polska, 12) – K. Bondarenko (Ukraina) 6:2, 6:4; A. Wozniak (Kanada, 24) – L. Dominguez-Lino (Hiszpania) 6:2, 3: 6, 6:3; V. Razzano (Francja) – T. Garbin (Włochy) 7:5, 7:5; S. Cirstea (Rumunia) – C. Wozniacki (Dania, 10) 7:6 (7-3), 7:5; S. Williams (USA, 2) – M. J. Martinez Sanchez (Hiszpania) 4:6, 6:3, 6:4; J. Janković (Serbia, 5) – J. Groth (Australia) 6:1, 6:1. 1/8 finału: D. Safina (Rosja, 1) - A. Rezai (Francja) 6:1, 6:0; D. Cibulkova (Słowacja, 20) - A. Szavay (Węgry, 29) 6:2, 6:4; Azarenka - A. Ivanović (Serbia, 8) 6:2, 6:3; M. Szarapowa (Rosja) - Na Li (Chiny, 25) 6:4, 0:6, 6:4.>DEBEL – II runda: A. Radwańska, U. Radwańska (Polska) - K. Peschke, L. Raymond (Czechy, USA, 2) 6:2, 6:3.

MĘŻCZYŹNI – III runda: T. Haas (Niemcy) – J. Chardy (Framcja) 7:5, 6:3, 4:6, 6:4; A. Roddick (USA, 6) – M. Gicquel (Francja) 6:1, 6:4, 6:4; G. Monfils (Francja, 11) – J. Melzer (Austria, 24) 6:2, 4:6, 6:3, 6:3; J. M. Del Potro (Argentyna, 5) – I. Andrejew (Rosja, 25) 6:4, 7:5, 6:4; J. W. Tsonga (Francja, 9) – Ch. Rochus (Belgia) 6:2, 6:2, 6:2; T. Robredo (Hiszpania, 16) – M. Gonzalez (Argentyna) 4:6, 7:5, 6:1, 6:0; P. Kohlschreiber (Niemcy, 29) – N. Djoković (Serbia, 4) 6:4, 6:4, 6:4; R. Federer (Szwajcaria, 2) – P. H. Mathieu (Francja, 32) 4:6, 6:1, 6:4, 6:4. 1/8 finału: A. Murray (W. Brytania, 3) - M. Cilić (Chorwacja, 13) 7:5, 7:6 (7-4), 6:1; F. Gonzalez (Chile, 12) - V. Hanescu (Rumunia, 30) 6:2, 6:4, 6:2; R. Soederling (Szwecja, 23) - R. Nadal (Hiszpania, 1) 6:2, 6:7 (2-7), 6:4, 7:6 (7-2); N. Dawydienko (Rosja, 10) - F. Verdasco (Hiszpania, 8) 6:2, 6:2, 6:4. >MIKST – II runda: S. Bammer, Ł. Kubot (Austria, Polska) – C. Black, L. Paes (Zimbabwe, Indie, 2) 6:0, 1:6, 10-6. [/ramka]

Większość przedturniejowych przepowiedni można wyrzucić do śmieci (Mats Wilander: liczył się będzie tylko Rafael), zaczyna się w tenisie nowa epoka, bo chłopak z Majorki nie okazał się nadczłowiekiem. Przegrał, bo grał źle i bez wiary, w tie-breaku czwartego seta żal było na niego patrzeć. Spoglądał w stronę swego wujka i trenera Toniego jak bezradny i w dodatku śmiertelnie zmęczony junior.

[srodtytul]Krótka pamięć[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu