Po raz drugi w zawodowych karierach sióstr z Krakowa los był wobec nich złośliwy – musiały zagrać ze sobą. Urszula przebrnęła w Eastbourne przez eliminacje, Agnieszka to ubiegłoroczna zwyciężczyni tego turnieju, rozstawiona z nr 8.
W pierwszym siostrzanym meczu w lutym w Dubaju była sensacja – Urszula pokonała Agnieszkę 6:4, 6:3. Wczoraj starsza siostra wzięła srogi rewanż i walki praktycznie nie było.
Kilkanaście dni temu po porażce w turnieju Roland Garros Urszula mówiła, że nie cierpi kortów ziemnych i z utęsknieniem czeka na przeprowadzkę do Anglii. Ojciec i trener obu córek Robert Piotr Radwański trochę sobie z tej tęsknoty żartował, mówiąc, że „ziemna blokada” jest przede wszystkim w głowie Urszuli i nie ma żadnych racjonalnych powodów, by grała źle na nawierzchni, na której się wychowała.
Trzy wygrane mecze w eliminacjach w Eastbourne świadczą jednak, że córka też wie, co mówi, i w Wimbledonie – jeśli losowanie pozwoli – możemy się spodziewać dobrej gry Urszuli.
Agnieszka w ostatnich trzech startach na podlondyńskim trawniku doszła przynajmniej do trzeciej rundy, a w ubiegłym roku była w ćwierćfinale. Teraz też taki powinien być plan minimum, jeśli celem na zakończenie sezonu ma być czołowa ósemka w rankingu WTA i awans do turnieju Masters.