Wolej, którym Martin Mertinak wykorzystał już pierwszą piłkę meczową, był formalnością. Inne rozwiązanie niż zwycięstwo czesko-słowackiej pary nie wchodziło w grę. Polacy wiarę w zwycięstwo stracili znacznie wcześniej. W tym meczu para, której udawało się prawie wszystko, grała z parą, której nie wychodziło prawie nic. Nie działał serwis Matkowskiego i Fyrstenberga, nie układała się im współpraca. A rywali niosły kolejne wygrane piłki, zwłaszcza wtedy, gdy serwował Cermak. Oba sety miały bliźniaczy przebieg. Od prowadzenia Fyrstenberga i Matkowskiego 2: 1, przez 2: 4, do 4: 6.
Dziś Łukasz Kubot i Oliver Marach będą mieli łatwiejsze zadanie. O 20 mierzą się z bliźniakami Bobem i Mike'em Bryanami i wystarczy im wygrać seta, by awansować do półfinału. Dziś też poznamy ostatniego półfinalistę singla: Novaka Djokovicia, który gra z Rafaelem Nadalem, albo Nikołaja Dawydienkę, który mierzy się z mającym już miejsce w czołowej czwórce Robinem Soederlingiem.
Andy Murray w ostatniej kolejce spotkań grupy A walczył z Fernando Verdasco trzy godziny, wygrał po trzech setach i dwóch tie-breakach, ale ten maraton nie dał mu awansu do półfinału. Wszystko przez to, że wieczorny rewanż za finał US Open, mecz Federera z del Potro, potoczył się według najgorszego dla Szkota scenariusza. Gdyby wygrał Federer, awansowałby z grupy razem z Murrayem. Gdyby del Potro zwyciężył w dwóch setach, w półfinale byliby on i Szkot. Ale Federer po przegraniu pierwszego seta – jak w każdym meczu grupowym londyńskiego turnieju – w drugim zwyciężył w tie-breaku i w decydującej rozgrywce ważny stał się rachunek gemów.
Szwajcar był już pewny awansu, del Potro musiał wygrać trzeciego seta różnicą co najmniej trzech gemów. I tak zrobił. Zwyciężył 6:3 i wyrzucił Murraya z Masters. Kibice w hali O2 mimo wszystko żegnali Argentyńczyka brawami. Oni naprawdę kochają sport, poza tym – Del Potro nie sposób nie lubić.
[ramka][srodtytul]SINGIEL[/srodtytul]