Nocna przemiana Agnieszki

Puchar Federacji. W sobotę była nadzieja, w niedzielę zgasła już po meczu Agnieszki Radwańskiej z Marią Jose Martinez-Sanchez. Polska przegrała z Hiszpanią 1:4 w meczu o utrzymanie w grupie światowej II

Publikacja: 25.04.2010 17:28

Agnieszka Radwańska z Sopotu jedzie do Stuttgartu, gdzie w turnieju WTA w pierwszej rundzie zagra z

Agnieszka Radwańska z Sopotu jedzie do Stuttgartu, gdzie w turnieju WTA w pierwszej rundzie zagra z Serbką Aną Ivanović

Foto: PAP

Gra najlepszej polskiej tenisistki zmieniła się przez jedną noc nie do poznania. W sobotę Radwańska była żwawa, pewna siebie, szybka i skuteczna, zrobiła ze spotkania z Carlą Suarez-Navarro miłą dla oka pokazówkę. Po 24 godzinach zobaczyliśmy mecz, w którym Polka zgubiła większość tenisowych walorów i to nie dlatego, że rywalka była lepsza. Martinez-Sanchez wyszła na kort z taką wiarą w siebie, że nawet pierwsze gemy, w których dała się parę razy oszukać Polce i przegrywała 1:3, nie zmniejszyły jej ochoty do walki. Miała dobry pomysł, jak poradzić sobie z szarą nawierzchnią o dziwnych własnościach – odbijała bezpiecznie, kręciła swoje slajsy i lifty, a gdy tylko miała łatwiejszą piłkę, pędziła atakować do siatki.

Publiczność wierzyła w Agnieszkę po pierwszym przegranym secie, wierzyła do stanu 4:4 w drugim. Dziewiąty gem początkowo wzmógł tę wiarę: Polka wygrała w znakomitym stylu trzy piłki, prowadziła 40:0 i zamiast powitać się z trzecim setem, oddała rywalce pięć kolejnych punktów.

Kiedyś Radwańska wygrała z Martinez-Sanchez przegrywając 4:6, 0:4, może za dobrze pamiętała tamten mecz. Historia jednak nie zawsze się powtarza, kolejny gem wyjaśnił, że nerwy Maria Jose miała w niedzielę ze stali. Wygrała pierwszą piłkę meczową. Potem mówiła coś, co nam wydaje się banałem, a w Hiszpanii traktowane jest naprawdę poważnie: o tradycji, o duchu zespołowości, o odpowiedzialności i pracowitości. Dodała też, że dostała w sobotę wieczorem sms-owe życzenia sukcesu i słowa wsparcia od Conchity Martinez.

Po porażce Radwańskiej trudno było oprzeć się wrażeniu, że mecz Polska – Hiszpania jest już przegrany. Dwa punkty liderki miały być pewne, bez nich zabrakło armat w drugiej linii. Urszula Radwańska leczy kontuzję, Marta Domachowska jest na kolejnym zakręcie kariery i w meczu z Carlą Suarez-Navarro wciąż nie była tą odważną tenisistką sprzed lat. W tym meczu biliśmy życzliwe brawa za każdy wygrany punkt, za krótki zryw od stanu 1:5 do 3:5 w pierwszym secie, za kilka wymian. Mecz przegrała 3:6, 2:6. Gołym okiem widać, że w głowie Marty kłębią się trudne myśli, że potrzebuje wsparcia. Na razie musi myśleć o dobrym starcie w Warszawie, jeśli wygra kilka spotkań, to nie zagra w eliminacjach w Paryżu. Może warto na to postawić.

Po czterech meczach singlowych był debel, który miał tylko znaczenie dla Klaudii Jans i Alicji Rosolskiej. Nie udało się im jednak wygrać z mocnymi Hiszpankami, doświadczenie wzięło górę jeszcze raz.

Kapitan Miguel Margets-Lobato (17 lat pracy z reprezentacją) zadedykował zwycięstwo zmarłemu przed kilkoma dniami Juanowi Antonio Samaranchowi. Kapitan Tomasz Wiktorowski (drugi rok pracy) nie miał powodów do dedykacji, ale wyraził nadzieję, że dostanie szansę wychowania kilku młodszych tenisistek, które kiedyś obejmą reprezentację. Na razie Polki czeka powrót do rozgrywek grupowych grupy I strefy euro-afrykańskiej, najprawdopodobniej w lutym w Portugalii. Jeśli wygrają grupę i jeszcze jeden mecz półfinałowy, to dostaną w kwietniu 2011 roku szansę rozegrania meczu o awans do grupy światowej II.

[ramka]Polska – Hiszpania 1:4. A. Radwańska – C. Suarez-Navarro 6:3, 6:1; M. Domachowska – M. J. Martinez-Sanchez 6:7 (4-7), 2:6; Radwańska – Martinez-Sanchez 3:6, 4:6; Domachowska – Suarez-Navarro 3:6, 2:6; debel: K. Jans, A. Rosolska – N. Llagostera-Vives, A. Parra-Santonja 2:6, 4:6. [/ramka]

Gra najlepszej polskiej tenisistki zmieniła się przez jedną noc nie do poznania. W sobotę Radwańska była żwawa, pewna siebie, szybka i skuteczna, zrobiła ze spotkania z Carlą Suarez-Navarro miłą dla oka pokazówkę. Po 24 godzinach zobaczyliśmy mecz, w którym Polka zgubiła większość tenisowych walorów i to nie dlatego, że rywalka była lepsza. Martinez-Sanchez wyszła na kort z taką wiarą w siebie, że nawet pierwsze gemy, w których dała się parę razy oszukać Polce i przegrywała 1:3, nie zmniejszyły jej ochoty do walki. Miała dobry pomysł, jak poradzić sobie z szarą nawierzchnią o dziwnych własnościach – odbijała bezpiecznie, kręciła swoje slajsy i lifty, a gdy tylko miała łatwiejszą piłkę, pędziła atakować do siatki.

Tenis
Iga Świątek traci punkty w rankingu WTA, choć sezon się skończył
Tenis
Tenisowe ostatki. Maja Chwalińska kończy rok zwycięstwami
Tenis
Iga Świątek ogłosiła zmiany w sztabie. Koniec czteroletniej współpracy
Tenis
Kim w sztabie Huberta Hurkacza będzie Ivan Lendl, a kim Nicolás Massú?
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Tenis
Sprawa Igi Świątek. Jajko też może być zanieczyszczone środkami dopingującymi