Gwiazdą weekendu została Wiktoria Azarenka. Białorusinka nie tylko łatwo prześcignęła Chinkę Na Li w wyścigu o ostatnie miejsce w turnieju mistrzyń w stolicy Kataru, ale zrobiła to bardzo efektownie, wygrywając moskiewski turniej o Puchar Kremla.
Finał z Rosjanką Marią Kirilenko miał klasyczny trójpodział: sukces Azarenki 6:3 w pierwszym secie, potem 4:0 dla jej rywalki i kolejne sześć gemów dla tenisistki białoruskiej, choć zadomowionej od lat w Scottsdale w Arizonie. Mistrzyni zdobyła piąty tytuł w karierze, drugi w tym roku.
Ostateczny skład Masters był znany w chwili, gdy Białorusinka wygrała pierwszy mecz, a Na Li odpadła z turnieju w Moskwie. Wielką ósemkę, po odjęciu chorych i zmęczonych sezonem, tworzą w kolejności awansu: Karolina Woźniacka, Wiera Zwonariowa, Kim Clijsters, Francesca Schiavone, Samantha Stosur, Jelena Janković, Jelena Dementiewa i Azarenka. Rezerwowymi zostały Na Li i Shahar Peer. Mecze zaczynają się od wtorku, na dziś przewidziano losowanie grup.
Masters nie kończy definitywnie kobiecych zawodów w tym sezonie. Od 4 do 7 listopada odbędzie się jeszcze na Bali turniej mistrzyń turniejów rangi International – zawody pocieszenia dla ósemki mocnych tenisistek spoza pierwszej dziesiątki rankingu WTA, takich jak Na Li, Ana Ivanović, Kaia Kanepi czy Anastazja Pawliuczenkowa.
Pocieszenie ma wymierną wartość, nie dorównuje Masters (4,55 mln dol.), ale 600 tys. dol. na ósemkę też coś znaczy. Prawdziwy finał sezonu to decydujący mecz o Puchar Federacji (6 i 7 listopada) między USA i Włochami w San Diego.