Wciąż na korcie numer 3, wciąż bez kamer i wielu widzów, ale Polka robi swoje. Z Bartoli zagrała lepiej niż dzień wcześniej z Anastasiją Sevastovą.
– Wreszcie było tak, jak trzeba. Wysoka skuteczność w wymianach, żadnych chwil, w których rywalka przejmowała inicjatywę. To prawda, że Marion nie umie grać z Isią, ale nieprawda, że dokuczała jej kontuzja nogi. Francuzka nie była słabsza niż zwykle, to moja córka grała lepiej – mówił „Rz” po meczu Robert Radwański.
Niedługo po singlu Agnieszka z Danielą Hantuchovą wygrały mecz deblowy. Para rosyjsko-białoruska Witalia Diatczenko i Tatiana Puczek wygrała tylko dwa gemy. Polsko-słowacki debel powstał w ostatniej chwili, z rankingu wynikało nawet, że może nie zagrać w turnieju głównym, ale okazało się, że miejsce w drabince się znalazło.
– Podwójne obowiązki Isi nie zaszkodzą, wciąż potrzebuje gry z mocnymi rywalkami, w końcu miała długą przerwę i po Australian Open też nie grała wiele. Operowana noga jest w lepszym stanie niż w Melbourne. Nadal trochę puchnie, ale już nie tak mocno. Może bardziej dziś dokucza Agnieszce zdarta skóra stopy, ale bąble, odparzenia i poowijane bandażami jak dłonie bokserów stopy tenisistek to normalna sprawa – mówi.
Plan na Dubaj jest prosty: wygrać z Kuzniecową, znów być przynajmniej w półfinale. Potem jechać do Dauhy i bronić punktów za ćwierćfinał.