Efektowny sukces polskiej pary w Perth, wsparty zwycięstwem Radwańskiej nad Sereną Williams, to dobra wiadomość, ale przede wszystkim nadzieja na lepszą przyszłość dla obojga.
Przeceniać udanego startu miksta Radwańska – Janowicz w oryginalnym, trochę pokazowym turnieju nie trzeba, ale nie doceniać też nie wolno. Turniej przez 27 lat istnienia zdobył zasłużoną renomę. Ma pulę nagród w wysokości 1 mln dolarów. Do Perth jeździ się wyłącznie za zaproszeniami. Formę na Australian Open szykowali tutaj najwięksi z największych, na trofeum dla zwycięzców wygrawerowane są legendarne nazwiska, być wśród nich to honor.
Agnieszka w Perth grała dobrze, nawet w jedynym przegranym meczu z Francuzką Alizé Cornet. Pokonanie Sereny, liderki światowego rankingu i 18-krotnej mistrzyni Wielkiego Szlema, o każdej porze roku jest wielkim sukcesem.
– Ona jest wielką wojowniczką, dlatego tak cieszy mnie to, że podniosłam się po przegranym secie, że w decydującym zagrałam najlepiej, jak potrafię. Takie zwycięstwa zawsze dają więcej wiary w siebie – mówiła Polka.
Przypomnijmy: w cyklu WTA Tour bilans Radwańskiej i Sereny Williams pozostaje jaki był: zero polskich zwycięstw, osiem porażek, ale w Perth Agnieszka wygrała z Sereną drugi raz, pierwszy był w listopadzie 2012 roku – 6:4, 6:4 podczas pokazówki w hali Air Canada w Toronto.