Rosjanka wygrała z Polką 4:6, 6:3, 6:4 w drugim meczu grupy czerwonej Finału WTA Tour w Singapurze. Pierwszy mecz był krótki, wynik w pełni oddaje zdarzenia na korcie: Simona Halep pokonała Flavię Pennettę 6:0, 6:3.
Porażka Agnieszki musiała zaboleć ją i kibiców. Polska finalistka Masters zrobiła wiele, by nie przegrać. Dobrze wytrzymała prawie trzy godziny ciężkiej pracy, przebiegła parę kilometrów za potężnie uderzanymi piłkami rywalki, starała się grać agresywnie, miała plan i wiarę, że uda się go wykonać.
Jednak to Masza z Florydy cieszyła się ostatnia i zawdzięcza ten sukces nie tylko sobie, ale i rywalce. Agnieszka nie skorzystała z 12 podwójnych błędów serwisowych Rosjanki, nie miała też chłodnej głowy i pewnej ręki w tych paru chwilach ostatniego seta, gdy decydowały się losy meczu.
Zawód jest tym większy, że Szarapowa prowadziła 4:6, 6:3, 5:2 i serwowała, ale Radwańska w tej trudnej sytuacji potrafiła się opanować, wygrała dwa kolejne gemy i w następnym (znów przy rozchwianym podaniu Rosjanki) doprowadziła do piłki dającej szansę na remis 5:5. Odebrała mocny serwis, kierowała wymianą, zmusiła Szarapową do zagrania krótkiego loba – został do wykonania prosty smecz i można już było widzieć nadzieję na zwycięstwo.
Pozostanie tajemnicą Agnieszki, dlaczego zagrała ten smecz za lekko, tak że Rosjanka mogła łatwo odbić piłkę, zdobyć najważniejszy punkt spotkania, za chwilę zaś mieć piłki meczowe. Wykorzystała drugą. Takich frustrujących błędów nie było wiele, ale skoro zdarzyły się w chwilach tak ważnych, przyniosły efekt: chmurną minę Radwańskiej, spuszczoną głowę, widoczną złość na siebie.