Korespondencja z Paryża
- Za mną bardzo dobre, choć
krótkie doświadczenie — przyznaje Jeanjean i trudno odmówić jej racji. Świątek niżej
notowaną rywalką potraktowała z bezwzględnością godną pierwszej rakiety świata,
dając francuskim kibicom tylko krótką chwilę radości. Ta wybuchła na
początku drugiego seta, gdy 28-letnia kwalifikantka zdobyła gema przy serwisie
Polki. - Czy pomyślałam wówczas, że mogę wygrać mecz? Nie, w żadnym wypadku -
ucina Jeanjean.
Reprezentantka gospodarzy obroniła jeszcze później własne podanie, ale na tym kosmetykę wyniku skończyła, bo cztery ostatnie gemy padły łupem Świątek. Mecz trwał 61 minut, a Jeanjean po jego zakończeniu przyznała, że postawiła sobie nieco ambitniejszy cel - liczyła, że w pierwszym secie zdoła wytrwać na korcie nawet godzinę. Na to Polka jednak nie pozwoliła.
Czytaj więcej
Ponad trzy godziny, nie licząc przerwy wywołanej opadami deszczu, trwał pierwszy mecz Huberta Hurkacza w tegorocznym Roland Garros. Polski tenisista pokonał Japończyka Shintaro Mochizukiego 4:6, 6:3, 3:6, 6:0, 6:3.
- Zagrałam całkiem solidny mecz - mówi sama Świątek. - Potrzebowałam oczywiście nieco czasu, aby się przystosować do warunków, zwłaszcza w zakresie podrzutu piłki do serwisu, ze względu na tutejszy dach. Później szło już jednak naprawdę dobrze. Właściwie wygrałam kilka gemów tylko dzięki serwisowi, a to zawsze pozytywne.
Roland Garros. Dlaczego Iga Świątek nie wypełniła trybun
Mecz Świątek z Jeanjean w chłodne, deszczowe popołudnie nie rozpalił entuzjazmu kibiców i jeszcze na początku drugiego seta ponad połowa miejsc na 15-tysięcznym korcie Philippe’a Chartiera była pusta. Grupa fanów uzbrojonych w bębny oraz trąbki, która rozbiła obóz tuż pod trybuną prasową, próbowała rozgrzać trybuny, lecz ognia brakowało w grze samej Francuzki.