Okazuje się, że w kobiecym tenisie świetne mecze można oglądać nie tylko wtedy, gdy gra między sobą trójka najlepszych obecnie zawodniczek: Świątek, Aryna Sabalenka, Jelena Rybakina. Jeżeli na kort wychodzi była liderka rankingu i zwyciężczyni turniejów wielkoszlemowych to z dużą dozą prawdopodobieństwa można również liczyć na atrakcyjne widowisko.
Angelique Kerber należy do jednej z ostatnich przedstawicielek pokolenia Agnieszki Radwańskiej. 36-letnia Ania, jak o niej mówią w Puszczykowie, gdzie jej babcia i dziadek prowadzą nowoczesne centrum tenisowe, sukcesy odnosiła w drugiej dekadzie XXI wieku. Wygrała wtedy trzy Wielkie Szlemy, przez 34 tygodnie była na czele listy najlepszych tenisistek na świecie. Spadek formy nastąpił po 2019 roku, dwa lata temu zawiesiła karierę, decydując się na urlop macierzyński.
Tenisowa mama Angelique Kerber
Po urodzeniu córeczki Liany w lutym ubiegłego roku na kort oficjalnie wróciła na początku tego sezonu w rozgrywkach drużynowych United Cup. Jak zawsze w takiej sytuacji początki są trudne. Kerber przegrała na początek z Igą Świątek 3:6, 0:6, powalczyła z Caroline Garcią, pokonała Ajlę Tomljanović. Wygrywanie Niemce wciąż sprawia trudności, ale w Indian Wells dotarła do IV rundy, gdzie uległa innej tenisowej mamie, również o polskich korzeniach - Karolinie Woźniackiej.
Czytaj więcej
Turniej w Indian Wells ożywi wspomnienia. W 1/8 finału znów zagrają byłe liderki WTA i mistrzynie Wielkiego Szlema, dziś młode matki: Karolina Woźniacka i Andżelika Kerber.
Mimo licznych porażek gra Kerber potrafi przykuć uwagę. Tak było teraz ze Świątek. Obie zawodniczki, szczególnie w pierwszym secie, stworzyły miłe dla oka widowisko. Pewność i skuteczność uderzeń, długie wymiany, walka do końca mogły się podobać. Ania postawiła się Idze i długo dotrzymywała jej kroku.