29-letnia tenisistka już nawet z racji swej obecnej pozycji w rankingu stoi najniżej w hierarchii tenisistek występujących w półfinale. W drugim meczu zagrają wiceliderka rankingu, obrończyni tytułu Aryna Sabalenka z czwartą na świecie Jeleną Rybakiną. Keys zajmuje 20. miejsce.
W najlepszej czwórce WTA w Madrycie nie znalazła się przez przypadek. Na ten niewątpliwy sukces mocno zapracowała. O ile w pierwszych rundach wyeliminowała zawodniczki mniej renomowane Irinę Begu (128. WTA) i Ludmiłę Samsonową (17. WTA), ale potem wyrzuciła z turnieju Coco Gauff (3. WTA) i Ons Jabeur (9. WTA). A to już znaczące wyniki.
Madison Keys stworzona do gry w Madrycie
Keys szczególnie zaimponowała w spotkaniu z Tunezyjką, zwyciężczynią tego turnieju z 2022 roku. W pierwszym secie uległa w 24 minuty 0:6. Potem jednak, mimo że straciła własny serwis już w pierwszym gemie, odbudowała się i wygrała 7:5. W ostatnim secie bezwzględnie wykorzystała fizyczną słabość Jabeur. Po 23 minutach było 6:1. Amerykanka straciła w tej decydującej fazie spotkania zaledwie 11 punktów.
Czytaj więcej
Z turniejem ATP w Madrycie pożegnał się Rafael Nadal. W roli zawodnika – już na zawsze. Ale Hiszpan nie kończy jeszcze kariery, a forma którą zademonstrował w tym tygodniu pokazuje, że wciąż może wygrywać.
Pytana na konferencji co było kluczem do zwycięstwa wróciła do przeszłości. – Przez całą moją karierę mówiono mi: „Pokochasz turniej w Madrycie”. Tu panują idealne warunki dla ciebie. Przy tym rozrzedzonym powietrzu gra się szybciej. To dla ciebie. A ja tu na ogół przegrywałam w pierwszej czy drugiej rundzie – odpowiedziała Keys. – Co się zmieniło? Jestem starsza i mądrzejsza – dodała.