Po ostatniej piłce finału polska mistrzyni położyła się na ziemi. Nie zważała na to, że ma na sobie piękny i gustowny biały strój, który ubrudziła na plecach madrycką mączką. Wybuch emocji zniósł wszelkie ograniczenia. Szyk nie miał znaczenia. Nastał czas na radość, którą Świątek wyrażała na przemian płaczem i szerokim uśmiechem.
Cieszyła się przy swojej loży wraz z całym sztabem – trenerem Tomaszem Wiktorowskim, przez cały mecz głośno ją mobilizującym i przekazującym mistrzowskie rady, psycholog Darią Abramowicz, odpowiedzialnym za przygotowanie fizyczne Maciejem Ryszczukiem i sparingpartnerem Tomaszem Moczkiem. Na ławeczce, jeszcze przed ceremonią dekoracji, zadzwoniła do taty i siostry. – Próbowałam rozmawiać, ale nic nie było słychać. Muzyka wokół była za głośna – mówiła.
Czytaj więcej
Iga Świątek lepsza niż Aryna Sabalenka. Po trzech godzinach i 11 minutach wspaniałego finału WTA 1000 Mutua Madrid Open 22-letnia Polka wygrała 7:5, 4:6, 7:6 (9). To jej 20. turniejowe zwycięstwo w zawodowej karierze.
Iga Świątek — Aryna Sabalenka: to był mecz sezonu
Odę do radości Igi Świątek można doskonale zrozumieć. Akurat na to zwycięstwo czekała bardzo długo. Dlatego było tak wartościowe, choć to nie Wielki Szlem, a „tylko” WTA 1000. Mutua Madrid Open był jedynym turniejem na nawierzchni ziemnej, nie licząc mniejszych na początku kariery i rozgrywanego w nietypowym terminie Warsaw Open, którego nie wygrała. Trzy lata temu uległa najlepszej wówczas tenisistce na świecie Ashleigh Barty, przed rokiem w finale została pokonana przez Sabalenkę. W 2022 roku zrezygnowała z występu w Madrycie z powodu kontuzji.