Po ostatniej piłce meczu była mocno zaciśnięta pięść, skromny uśmiech i wielka radość. Świątek wygrała piąty mecz w tegorocznym turnieju w Madrycie i awansowała do finału. W wielkim stylu. Zademonstrowała tenis totalny, choć ze względu na miejsce rozgrywania turnieju (Magiczne Pudełko), lepiej byłoby napisać magiczny.
W Hiszpanii Polka gra jak dotychczas na poziomie niedostępnym innym tenisistkom mimo pewnych trudności jakie przeżyła w ćwierćfinale z Beatriz Haddad Maią. Madison Keys, która przecież ma piękną tenisową kartę, a wcześniej wyeliminowała trzecią na świecie Coco Gauff i dziewiątą Ons Jabeur, nie miała wiele do powiedzenia.
Iga Świątek w pierwszym secie za precyzyjna dla Madison Keys
Jeżeli forma Igi Świątek w Madrycie budziła jakieś wątpliwości, to początek spotkania całkowicie je rozwiał. Polka nie miała żadnej chwili dekoncentracji jak w pierwszym secie z Beatriz Haddad Maią, z Keys zagrał tak jak w drugim i trzecim secie z Brazylijką.
Zaczęła od prowadzenia 3:0. W dwóch pierwszych gemach nie straciła nawet punktu. 22-letnia tenisistka z Raszyna była mocno zmobilizowana, dopingowała sama siebie nawet wtedy, kiedy wydawało się, że to nie jest potrzebne. Grała precyzyjnie, regularnie, metodycznie. Bardzo dobrze to wyglądało.
Czytaj więcej
W turnieju WTA w Madrycie dziś odbędą się półfinały. Teoretycznie Iga Świątek ma najłatwiejszą z...