Trudno było stawiać prognozy przed tym spotkaniem. Hurkacz z rozmachem rozpoczął sezon na mączce, w niedzielę triumfował w Estoril, wygrywając cztery mecze, w Monte Carlo odniósł zwycięstwa w dwóch spotkaniach. Sześć pojedynków zostawiło jednak ślad w organizmie 27-letniego wrocławianina, szczególnie, że odbyły się na tak wymagającej fizycznie nawierzchni.
Norweg w Portugalii niespodziewanie opadł w półfinale. W II rundzie w Monte Carlo pokonał bez problemów Alejandro Tabilo. Ruud potrafi jednak grać na kortach ziemnych. Dziewięć turniejowych zwycięstw, dwa finały Roland Garros – nie trzeba dalej zliczać jego sukcesów, aby wystawić mu rekomendację jako specjalisty od występów na mączce.
Hubert Hurkacz bez break pointa w meczu z Casperem Ruudem
Zdecydowało jednak przede wszystkim zmęczenie Hurkacza. W czwartkowy wieczór na korcie Rainiera III nie przypominał zawodnika z Estoril. Był pasywny, brakowało mu energii, a może wiary w awans do ćwierćfinału. Nawet słowa wsparcia płynące ze strony sztabu szkoleniowego i siedzącego w loży obok Piotra Woźniackiego, ojca świetnej tenisistki Caroliny, nie przynosiły efektu.
Czytaj więcej
Od dawna uważam, że nie ma żadnego powodu, by Hubert nie osiągał sukcesów na kortach ziemnych. Przecież on się na nich wychował – twierdzi Wojciech Fibak w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Wybitny tenisista mówi o urokach turnieju w Monte Carlo i wspomina swoje najważniejsze mecze.
W pierwszym secie gra polskiego tenisisty nie wyglądała jeszcze tak źle. Na początku pewnie serwował i wygrywał swoje gemy, ale w siódmym dał się przełamać i nie był w stanie już odrobić tej straty. Przegrał 4:6. W drugim secie wrocławianin popadł w głęboki kryzys. Dwa razy stracił swój serwis. Przegrywał 0:4. Zdobył w tym czasie tylko osiem punktów. Po korcie chodził z opuszczoną głową, odbijał piłkę nie stwarzając zagrożenia dla Norwega. Dopiero w w tym momencie przebudził się z letargu. Ugrał dwa gemy. W całym spotkaniu nie miał żadnego break pointa. To w jego przypadku rzadko spotykana sytuacja.