Qatar TotalEnergys Open ma wśród kobiecych turniejów na Półwyspie Arabskim całkiem bogatą tradycję i stosowny prestiż – to już 22. edycja tego wydarzenia, obecnie także początek serii WTA 1000, czyli cyklu największych po Wielkim Szlemie imprez sezonu.
Iga Świątek ma z kortów Khalifa International Tennis & Squash Complex same dobre wspomnienia. Dwa lata temu właśnie tam zaczęła się jej niezwykła passa 37 zwycięstw, które doprowadziły Polkę do pierwszego miejsca na świecie. Także w stolicy Kataru rok temu efektownie obroniła tytuł, wygrywając w finale z Pegulą 6:3, 6:0.
Czytaj więcej
Po Australian Open życie tenisowe zwalnia, ale nie zamiera. Polacy jadą na mecz z Uzbekistanem w Pucharze Davisa. Stawką awans do Grupy Światowej I.
Świątek broni zysków
Tegoroczna rywalizacja w Katarze rozpoczęła się już w niedzielę (finały przewidziano na sobotę 17 lutego), drabinka liczy 56 uczestniczek, to oznacza sześć rund dla tych, które nie korzystają z wysokiego rozstawienia. Polka jest oczywiście rozstawiona z nr 1, będzie więc jedną z ośmiu tenisistek, które w pierwszej rundzie mają wolny los. Pojawi się w akcji we wtorek lub środę, ma jeszcze chwilę, by w warunkach dalekich od przykrości polskiej zimy wziąć rozpęd do lutowych wielkich turniejów w Dausze i Dubaju oraz marcowych w Indian Wells i Miami.
Frekwencja, jak to w turniejach WTA 1000 bywa, jest dobra – z pierwszej dwudziestki świata zagra 18 tenisistek. Zabraknie mistrzyni Australian Open 2024, nr 2 rankingu WTA Aryny Sabalenki, która po prostu uznała, że nie jest gotowa, by wracać na korty po wielkim sukcesie w Melbourne. Nie przyjedzie też ubiegłoroczna finalistka Jessica Pegula, ale ona ma istotny powód medyczny – boryka się z kontuzją szyi.