Australian Open. Kumulacja wrażeń w czwartek, grają Iga Świątek i Hubert Hurkacz

Pierwsze zwycięstwo Igi Świątek w Australian Open zaliczone. Drugi mecz w Melbourne polska liderka rankingu WTA zagra w czwartek z Danielle Collins, a Hubert Hurkacz sprawdzi czeskiego nastolatka Jakuba Mensika.

Publikacja: 17.01.2024 03:00

Iga Świątek pokonała w pierwszej rundzie 7:6 (7-2), 6:2 Amerykankę z rosyjskim rodowodem Sofię Kenin

Iga Świątek pokonała w pierwszej rundzie 7:6 (7-2), 6:2 Amerykankę z rosyjskim rodowodem Sofię Kenin

Foto: PAP/EPA

Na Rod Laver Arena we wtorkowe południe może nie spodziewano się tenisowych fajerwerków, ale skoro grały Sofia Kenin, mistrzyni Australian Open 2020, z Igą Świątek, liderką rankingu światowego, poczwórną mistrzynią Wielkiego Szlema, to uważano, że nudy nie będzie. Rzeczywiście, mecz był całkiem interesujący, wiele akcji z obu stron warto było oklaskiwać, a jeśli ktoś nad Wisłą zarwał noc, to nie żałował.

Iga jest w niezłej formie – pokazała świetne przygotowanie fizyczne i trochę nowości w sposobie gry. Uważni kibice być może dostrzegli nieco skrócony ruch serwisowy i większą prędkość piłki po podaniu, także więcej obecności Igi przy siatce oraz bardziej ogólnie – gry z powietrza. Nowe i stare umiejętności Polki na tle bojowej, choć nieco nerwowej Amerykanki z rosyjskim rodowodem, dawnej rywalki z finału Roland Garros 2020, sprawdziły się zupełnie dobrze, choć Świątek musiała solidnie popracować, by w końcu zgasić w przeciwniczce wiarę w sukces. Wynik 7:6 (7-2), 6:2 poszedł w świat i był powodem pochwał.

Masaże i akupunktura

Polka potwierdziła opinie, że Sofia Kenin rzuciła jej wyzwanie w pierwszym secie, ale w miarę rozwoju meczu polska mistrzyni odnalazła tempo prowadzące do zwycięstwa. – Na początku nie było mi łatwo odnaleźć właściwego rytmu. Poczułam się nawet trochę nieswojo, odniosłam wrażenie, że Sofia naprawdę zrobiła wszystko, żeby tak pozostało. Tenis to dość trudny sport, w którym dzięki losowaniu możesz grać z byłymi mistrzyniami, liderkami rankingu i naprawdę doświadczonymi rywalkami już na początku turnieju. Nigdy nie wiadomo, na kogo się trafi, więc musisz być gotowa, bez względu na wszystko – mówiła Polka podczas konferencji prasowej.

Czytaj więcej

Australian Open. Zwycięski start Igi Świątek na Rod Laver Arena

Oprócz sukcesu Igi polscy kibice, których w Melbourne widać i słychać na każdym korcie, mieli okazję zobaczyć zwycięski mecz deblowy Katarzyny Kawy. Polka nie przeszła przez kwalifikacje singla, ale w pierwszej rundzie debla znalazła się bez mozolnych wstępów. Razem z Ukrainką Martą Kostiuk pokonały na początek niezłą parę Tatjana Maria (Niemcy) i Arantxa Rus (Holandia) 6:0, 6:2. Mecz trwał mniej niż godzinę. Nagrodą będzie bardzo prawdopodobnie spotkanie z najwyżej rozstawionym deblem w turnieju, czyli Jessiką Pegulą i Coco Gauff, które rok temu w Melbourne grały w półfinale.

Czwartek będzie dniem kolejnej polskiej kumulacji wrażeń. Iga Świątek ma ze spotkań z Danielle Collins (obecnie 62. WTA) w miarę przyjemne wspomnienia, z pięciu meczów wygrała cztery (trzy w ubiegłym roku), ale ta jedyna porażka miała miejsce właśnie w Melbourne dwa lata temu, gdy zmierzyły się w półfinale. Amerykanka wygrała wówczas 6:4, 6:1, by w finale przegrać z Ashleigh Barty.

Australian Open to zdecydowanie jej najlepszy turniej wielkoszlemowy, choć wygrała też dwa singlowe turnieje WTA i jeden deblowy, wcześniej dwukrotnie została mistrzynią amerykańskich uczelnianych rozgrywek tenisowych, grając w barwach University of Virginia. Jej bardzo obiecującą karierę zawodową przyhamowała poważna choroba – reumatoidalne zapalenie stawów. Mniej więcej pięć lat temu, w 2019 r., poczuła poważne bóle, zobaczyła, że ma spuchnięte palce nóg, zaczerwienione kostki, nawet białka oczu. Zaczęły jej wypadać włosy.

Zagadkę rozwiązał reumatolog. Zalecił zmianę diety, treningów i ogólnie – sposobu życia, bo wiele lepszych lekarstw na RZS w zasadzie nie ma. Choroba Collins dawała objawy już nieco wcześniej, nawet w szkole średniej, ale nie były one zbyt wyraźne, poza tym infekcje, bóle nadgarstków lub kolan Danielle wiązała przede wszystkim ze zbyt intensywnym uprawianiem tenisa.

Po trafnej diagnozie szukała odpowiedniego sposobu leczenia, takiego, który nie będzie kolidował z przepisami antydopingowymi, gdyż jednym ze sposobów tłumienia nawrotów RZS jest podawanie sterydów. Rzuciła nabiał i gluten, makarony i serniki. Zmniejszyła obciążenia treningowe i ograniczyła plany startowe. Nauczyła się właściwie rozgrzewać, schładzać i masować. Stosuje akupunkturę.

Czytaj więcej

Australian Open: Macierzyństwo nie kończy kariery na korcie

Te i inne sposoby sprawiły, że wciąż gra, walczy i ogranicza skutki choroby. Pomogła przechodząca wcześniej podobne problemy Karolina Woźniacka. Zwykle bardzo zamknięta, dzięki chorobie Danielle Collins otworzyła się na ludzi, lecz dziś częściej niż o wolejach lub serwisie mówi o RZS. – Atakuj tę chorobę jak tenisista wykonujący wysoki lob: przebij przez siatkę absolutnie wszystkim, czym dysponujesz – powtarza. Nie jest faworytką meczu z Igą, ale chyba nie to w jej australijskim starcie jest najważniejsze.

Jakub z Prościejowa

Rywal Hurkacza, Jakub Mensik (142. ATP), urodził się w 2005 r., jego tenisowa i życiowa historia dopiero się pisze, choć młokos ma już za sobą grę w finale Australian Open juniorów dwa lata temu. Pochodzi z Prościejowa, w tym mieście karierę zaczynała niejedna gwiazda czeskiego tenisa. Mecz z Polakiem nie będzie dla Mensika pierwszym w życiu starciem z tenisistą z pierwszej dziesiątki świata. Rok temu grał w US Open z Taylorem Fritzem (wtedy nr 9) i przegrał sromotnie.

Uczestniczki i uczestnicy Australian Open 2024 we wtorek zakończyli trzydniową pierwszą rundę turniejów singlowych i rozpoczęli deble. Wkrótce ruszą na niebieskie korty miksty. Dodanie jednej niedzieli na tę część imprezy okazało się niezłym pomysłem, bo nocne sesje na głównych kortach nie kończyły się w porach pobudki do pracy. O stronie finansowej wypowiedzą się wkrótce księgowi Tennis Australia.

Przed nami runda druga, wedle planów rozłożona klasycznie – na dwa dni. Zagrożeń ze strony pogody nie widać, w tym czasie w Melbourne ma być słonecznie z lekkim zachmurzeniem, tylko – małe zaskoczenie – raczej chłodno, w południe ledwie do 21 stopni.

Na Rod Laver Arena we wtorkowe południe może nie spodziewano się tenisowych fajerwerków, ale skoro grały Sofia Kenin, mistrzyni Australian Open 2020, z Igą Świątek, liderką rankingu światowego, poczwórną mistrzynią Wielkiego Szlema, to uważano, że nudy nie będzie. Rzeczywiście, mecz był całkiem interesujący, wiele akcji z obu stron warto było oklaskiwać, a jeśli ktoś nad Wisłą zarwał noc, to nie żałował.

Iga jest w niezłej formie – pokazała świetne przygotowanie fizyczne i trochę nowości w sposobie gry. Uważni kibice być może dostrzegli nieco skrócony ruch serwisowy i większą prędkość piłki po podaniu, także więcej obecności Igi przy siatce oraz bardziej ogólnie – gry z powietrza. Nowe i stare umiejętności Polki na tle bojowej, choć nieco nerwowej Amerykanki z rosyjskim rodowodem, dawnej rywalki z finału Roland Garros 2020, sprawdziły się zupełnie dobrze, choć Świątek musiała solidnie popracować, by w końcu zgasić w przeciwniczce wiarę w sukces. Wynik 7:6 (7-2), 6:2 poszedł w świat i był powodem pochwał.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Magda Linette przeciw Magdalenie Fręch. Historyczny finał WTA w Pradze
Tenis
Paryż 2024. Prysły marzenia o medalu. Hubert Hurkacz wycofuje się z igrzysk
Tenis
131. finał Rafaela Nadala. Hiszpan szykuje olimpijską formę
Tenis
Hubert Hurkacz przeszedł zabieg. Czy zdąży na igrzyska?
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Tenis
Rafael Nadal szykuje formę na igrzyska. Pokonał Borga