Reklama

Iga Świątek jak feniks z popiołów

Jeszcze w październiku w Tokio eksperci narzekali na wyjątkowy kryzys Polki i niemal sto niewymuszonych błędów tylko w dwóch meczach. W Cancun po kryzysie nie ma już śladu.

Publikacja: 07.11.2023 09:49

Iga Świątek jak feniks z popiołów

Foto: EPA/Alonso Cupul

BC

Nawet polscy eksperci oceniali przed finałem w Cancun, że Polka ma duże szanse, ale mecz będzie ciężki i wyrównany. Za Pegulą miał przemawiać fakt, że w trakcie turnieju nie oddała seta, pokonała wyżej notowane tenisistki, jak Rybakina i Sabalenka, a także to, że stosuje w tym turnieju bardzo agresywną taktykę gry siłowej, która nie zawsze pasuje Idze Swiątek.

Tak zresztą próbowała grać i wczoraj. Od początku próbowała odpowiadać na serwis Igi mocnym, głębokim returnem, który teoretycznie powinien być dla Polski problemem. Ale tylko teoretycznie, bo Iga zagrała wczoraj jeden z meczów życia. Niemal się nie myliła. Zarówno w defensywie, jak i w ataku. To zresztą jedna z najważniejszych prawd o meczu z Pegulą. Świątek grała spokojnie, precyzyjnie, z uwagą. Wykorzystywała zarówno swój znakomity dobieg do piłki, jak i umiejętną grę po liniach. Niekiedy, zwłaszcza w obronie były to piłki bardzo ryzykowne, które przy odrobinie nieuwagi mogły upadać za linią. Niemniej tego dnia, w jej precyzji wszystko się zgadzało, o czym świadczy minimalna liczba błędów niewymuszonych (w pierwszym secie tylko 3).

Iga Świątek wygrywa WTA Finals w Cancun. Fantastycznie trafiła z formą

Wobec takiej postawy Pegula miała naprawdę niewiele do powiedzenia. Kilkakrotnie w czasie meczu próbowała się mobilizować i grać bardziej ryzykownie. I w istocie zaliczała efektowne winnery. Tyle, że z tak perfekcyjną w defensywie Światek na nic to się zdało. O nieuniknionej porażce przekonała się w czwartym gemie drugiego seta, po którym można było mieć wrażenie, że chce już skończyć te nierówne zmagania.

Czytaj więcej

WTA Finals. Iga Świątek z fajerwerkami wróciła na tron

Cały turniej w Cancun, mimo trudnych warunków pogodowych był dla Igi prawdziwie mistrzowski. Choć zaczynała z problemami (tie break w pierwszym secie z Vondousovą) potem potoczył się koncertowo. Świątek zrewanżowała się bez straty seta z Gauff za bolesną porażkę w Cincinnati, z Sabalenką za między innymi zeszłoroczną przegraną w WTA Finals, a z Pegulą za Canadian Open.

Reklama
Reklama

Najbardziej niesamowite jest jednak to, jak fantastycznie trafiła z formą. To prawdziwe odrodzenie się z popiołów, bo jeszcze w październiku w Tokio eksperci narzekali na wyjątkowy kryzys Polki i niemal sto niewymuszonych błędów tylko w dwóch meczach. W Cancun, po kryzysie nie ma już śladu, Światek wróciła na miejsce numer jeden w rankingu WTA i „jedynką” pozostanie przynajmniej do wczesnej wiosny, bo to jej największa konkurentka Aryna Sabalenka będzie pod presją, broniąc tytułu podczas Australian Open.

Tenis
Tenisowa zabawa za pieniądze Gazpromu. W propagandowym turnieju zagrali nie tylko Rosjanie
Tenis
Jelena Rybakina mistrzynią WTA Finals. Zarobiła na porządne wakacje
Tenis
Słodko-gorzki rok Igi Świątek. Rywalki rosną szybciej
Tenis
Iga Świątek nie powtórzy sukcesu z 2023 roku. Koniec sezonu dla Polki
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Tenis
Znakomity początek i niespodziewany koniec. Bolesna porażka Igi Świątek w Rijadzie
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama