Nie było wielu polskich meczów na poziomie turniejów WTA 1000, ten w stolicy Chin miał zaledwie numer dwa, początek dały dawno temu, w 2009 roku w Dubaju, siostry Radwańskie (Urszula wygrała wówczas niespodziewanie z Agnieszką 6:4, 6:3).
Drugi zapis nie jest jednak tak zaskakujący. Kibice czekający na dwa lub trzy zacięte sety między Igą Świątek i Magdą Linette mocno się rozczarowali wynikiem spotkania pierwszej i drugiej rakiety polskiego tenisa, choć były nieliczne chwile, gdy pani Magda pokazywała zagrania na poziomie swej młodszej rywalki.
To nie był dzień Magdy
Początek meczu od razu dał podpowiedź, że pierwsze spotkanie Igi i Magdy w WTA Tour będzie jednostronne. Świątek ze znaną powszechnie energią ruszyła po punkty, Linette na jej tle wydawała się znacznie bardziej przejęta spotkaniem, spięta przy serwisach i o ćwierć tempa wolniejsza przy większości wymian. Tyle wystarczyło, by Iga objęła szybko prowadzenie 5:0, dopiero jeden ładny gem serwisowy jej rywalki spowodował, że nie oglądaliśmy seta wygranego do zera, ale przewaga nr 2 na świecie była oczywista w każdej fazie gry.
Czytaj więcej
Polka gra coraz gorzej i dla jej teamu nadchodzi czas poważnej próby.
Drugi set przebiegał podobnie – Iga mocnymi returnami zyskiwała szybko inicjatywę, rządziła wymianami wedle woli, więc na tablicy po kilkunastu minutach pojawił się wynik 4:0 dla Świątek i nie było powodu, by wierzyć w jakąkolwiek zmianę sytuacji na korcie nr 2 chińskiego turnieju, znanym jako Lotus.