W czasach Agnieszki Radwańskiej nie mogliśmy oczekiwać wiosną nadzwyczajnych wzruszeń, gdyż pierwsza polska gwiazda największe sukcesy odnosiła latem na trawie i jesienią na kortach twardych.
Teraz sytuacja zmieniła się diametralnie: dla Igi Świątek właśnie wiosna na ceglanej mączce to czas, gdy jej przewaga nad rywalkami jest największa. Sposób poruszania się po ziemnym korcie i ogromna rotacja nadawana piłce przez liderkę światowego rankingu właśnie na tej nawierzchni stanowią jej najpotężniejszy oręż. Najlepszym tego dowodem są dwa zwycięstwa w Paryżu i fantastyczna wiosna ubiegłego roku, podczas której była niepokonana.
Ta seria sukcesów sprawia jednak, że w tym roku na kortach ziemnych Iga ma dużo punktów do obrony. Na szczęście znakomicie serwująca Jelena Rybakina i uderzająca mocno Aryna Sabalenka – chyba najgroźniejsze rywalki w walce o tron – na ceglanej mączce tracą dużo ze swoich atutów. Przede wszystkim w porównaniu z Igą są wolniejsze i mniej zwrotne. Właśnie przygotowanie fizyczne dawało Polce rok temu wielką przewagę.
Czytaj więcej
Wielką faworytką finału była zwyciężczyni niedawnego turnieju w Indian Wells Jelena Rybakina, która cały początek roku miała znakomity.
Przy Radwańskiej magiczny bywał Wimbledon, przy Świątek magia to przede wszystkim Paryż i turnieje, które do niego prowadzą. Najważniejsze z nich to Rzym (w ubiegłym roku zwycięski) i Madryt (tam rok temu nie grała). Wcześniejszy Stuttgart, gdzie Iga wróci do rywalizacji, to nietypowa ziemia, nawierzchnia układana w hali jednorazowo, bardzo śliska, co nie przeszkodziło Polce rok temu wygrać turniej i dwa samochody marki Porsche (jeden za sam przyjazd i drugi za zwycięstwo).