Polka wygrała 6:3, 7:5 ćwierćfinał z Karoliną Pliskovą prezentując przede wszystkim niezachwianą wiarę, że sukces jest możliwy. Zaczęła od straty gema serwisowego – odrobiła go już kilka minut później, może ten początek też zbudował w niej pewność, że nie odda Czeszce tego awansu.
Walczyła po swojemu, ambitnie biegając do każdej piłki, mogąc liczyć na niezły serwis, wciąż upewniając rywalkę, że żadnej ulgi za dawne przewagi i dobre miejsca w rankingu WTA nie dostanie. Pliskova nie wytrzymała tego ciśnienia. Straciła pewność serwisu, straciła pomysł na wygrywanie punktów, gubiła się w wymianach – gdziekolwiek posłała mocną piłkę, tam czekała Polka.