Sukcesy Igi i Huberta oglądano na najważniejszych kortach w Melbourne Park – liderka rankingu światowego z założenia powinna witać się z turniejem na korcie głównym – Rod Laver Arena. Jedynego Polaka w drabince singlowej, z numerem 10 przy nazwisku, skierowano też w ważne miejsce, na drugi kort w hierarchii – Margaret Court Arena.
Najlepsze polskie rakiety przy dość licznej publiczności zrobiły swoje w miarę sprawnie, choć dwusetowy mecz Świątek – Jule Niemeier (6:4, 7:5) trwał o dziesięć minut dłużej niż trzysetowa walka Hurkacza z Hiszpanem Pedro Martinezem zakończona wynikiem 7:6 (7-1), 6:2, 6:2.
Chłodna głowa
Powody mozołu Igi było widać dobrze – mocna Niemka miała niezły plan na ten mecz, postawiła najpierw na potężne returny, potem na równie agresywne serwisy, kilka razy była blisko przełamania podania Polki, w końcu raz się udało, na początku drugiego seta. Siłą Igi była przede wszystkim chłodna głowa w końcówkach, bo serwis i forhend bywał niekiedy kapryśny, zatem trudno uznać, że nasza mistrzyni rozegrała wybitny mecz.
Czytaj więcej
Polska liderka rankingu światowego pokonała Niemkę Jule Niemeier 6:4, 7:5 i awansowała do drugiej rundy Australian Open.
Rezerwy są i może to dobrze, że już na starcie Iga przeszła taką próbę mocy i wytrzymałości. Ma też za sobą pełne rozpoznanie szybkości wieczornych kortów (jest średnia), jakości piłek (bez skarg) i innych warunków gry w Melbourne.