Anna Karolina Schmiedlova, która rok temu w Katowicach wygrała pierwszy turniej WTA, odpadła w pierwszej rundzie. Z Francuzką Pauline Parmientier (113. WTA) przegrała w niespełna godzinę 2:6, 0:6.
Ten rezultat nie jest może wielkim zaskoczeniem, jeśli spojrzeć na tegoroczne wyniki Słowaczki: przed Katowicami grała w siedmiu turniejach, w sześciu odpadła w pierwszej rundzie, w siódmym w drugiej. Do tego zwycięstwo i porażka w Pucharze Federacji, łącznie bilans 2-8 i poczucie, że panna Anna, obecnie lat 21 i pół, nie ma wyników na miarę ubiegłorocznych oczekiwań.
W 2015 roku po Katowicach zdobyła jeszcze tytuł w Bukareszcie, w lipcu dostała nagrodę miesiąca dla wschodzącej gwiazdy, potem w Wuhan wygrała z Karoliną Woźniacką, która wówczas była jeszcze w pierwszej dziesiątce świata, rok kończyła jako nr 26 na świecie, słowem wszystko szło jak należy, ale tylko do jesieni. Od stycznia – klapa.
Obecna porażka w Polsce jeszcze nie zepchnie ją w rankingu daleko (zapewne na 32. pozycję), ale jeśli będą kolejne wpadki, to po wielkiej nadziei słowackiego tenisa zostanie tylko wspomnienie.
Inne rozstawione radziły sobie w środę dobrze, grają dalej Timea Babos (nr 7), której mecz kończył pierwszą rundę, następnie po kolei awansowały do ćwierćfinału Jelena Ostapenko (3), Kirsten Flipkens (9), Camila Giorgi (5) i Dominika Cibulkova (8), która po trzygodzinnym maratonie we wtorek, miała wciąż siłę na zwycięskie półtorej godziny z Jelizawietą Kuliczkową w środę późnym wieczorem.