Było wiele argumentów za tym, że pierwszy mecz grupowy Igi w Fort Worth zakończy się tak pomyślnie. Od statystyk, przypominających, że mieszkająca w Hiszpanii Rosjanka w tym roku wysoko przegrała z Polką cztery mecze – w Melbourne, Dubaju, Dausze i Paryżu – po fakt, że trzy z tych czterech zwycięstw zdarzyły się na kortach twardych.
Najbardziej uparci kibice Darii wspominali wprawdzie, iż ta tenisistka zdobyła dwa tytuły w turniejach WTA w hali (Świątek – żadnego), albo podkreślali, że piłki używane w Teksasie to nielubiane przez Polkę lekkie Wilsony z US Open, ale wydarzenia w hali Dickies Arena w Fort Worth potwierdziły, że Iga ma niezawodny patent na Kasatkinę.
Czytaj więcej
Iga Świątek kończy fantastyczny rok. W nocy z wtorku na środę zagra w Fort Worth swój pierwszy mecz Finału WTA Tour.
W tym piątym spotkaniu, jak i w poprzednich, siła i szybkość gry Polki zdecydowanie były za duże na dość dobry, lecz trochę zbyt statyczny tenis Kasatkiny. Przyspieszenia forhendowe, strzały bekhendowe wzdłuż linii, returny od razu ustawiające przewagę w wymianie – to wystarczyło, by liderka rankingu od razu obejmowała prowadzenie w obu setach i bez trudności je utrzymywała, potem powiększała.
Parę razy pomogło Idze szczęście, piłki po siatce spadały na połowę Rosjanki, ale i bez niego wynik końcowy byłby podobny. Daria Kasatkina nadal nie nadąża i nie potrafi wygrać seta z Polką, w pięciu tegorocznych meczach bilans wynosi 5-0 dla Świątek, w setach 10-0, w gemach 60:19.