Mecz nie był zbyt porywający. Davis, wbrew rankingowi (108 WTA) zmusiła liderkę klasyfikacji WTA do sporego wysiłku, w drugim secie prowadziła nawet 4:1, co oznaczało, że Iga musiała znacznie wzmóc wysiłki, by wygrać spotkanie, jak poprzednie, w dwóch setach. To się udało, ale wrażenie, że męczyła się trochę za bardzo na Louis Armstrong Stadium, pozostało.
– Z pewnością nie poszło mi tak gładko, jak w pierwszej i drugiej rundzie . Jestem jednak bardzo zadowolona, że przeszłam to spotkania, że udało mi się odwrócić wynik w drugim secie i wygrać. To było dla mnie ważne. Davis grała zupełnie inaczej niż większość tenisistek, co trochę mnie wytrąciło z rytmu – dodała, odnosząc się do tego, jak Amerykanka spokojnie grała mocnymi uderzeniami z głębi kortu.
Czytaj więcej
W końcu przyszedł ten moment – Serena Williams, największa tenisistka ery otwartego tenisa pożegn...
Mecz toczył się zatem dość powoli, dopiero jego finał, gdy Świątek zdołała zdecydowanie wzmocnić tempo wymian i przestała tracić punkty, znacznie przyspieszył, także dzięki atakom Polki przy siatce.
Iga Świątek była w czwartej rundzi US Open rok temu, wtedy przegrała z Belindą Bencić, teraz, w walce o pierwszy nowojorski ćwierćfinał, spotka się z Jule Niemeier, trochę nieoczekiwaną tegoroczną ćwierćfinalistką Wimbledonu (w debiucie). Rywalka ma 23 lata, dopiero rozwija skrzydła, w maju awansowała na 94. pozycję na świecie (teraz jest 108.).