Serena wyjdzie, zapewne po raz ostatni, na Arthur Ashe Stadium w porze największej oglądalności, czyli w poniedziałek o 19.00 czasu lokalnego (1.00 w Polsce). Sześciokrotna mistrzyni US Open, już bez numeru rozstawienia, z rankingiem nr 605 przy nazwisku, zmierzy się z Danką Kovinić (80 WTA), trenującą w Belgradzie tenisistką z Czarnogóry.
Los nie chciał, by to spotkanie miało dwie gwiazdy, ale to nie znaczy, że Kovinić nie stać na zwycięstwo. Serena Williams od chwili powrotu na korty w Wimbledonie gra słabo, ostatnio przegrała z mistrzynią US Open 2021 Emmą Raducanu w Cincinnati 0:6, 4:6, więc nagłe odrodzenie 41-letniej tenisistki byłoby osiągnięciem niezwykłym. Niezależnie od tego, czy już pierwszego dnia odbędzie się to głośne pożegnanie, czy parę dni później, Serena zapomnieć o sobie nie da.
Może siostry Williams pożegnają się z publicznością także wspólnie – grając mecz deblowy
W końcu to ona: 39-krotna mistrzyni wielkoszlemowa (23 razy w turniejach singlowych, 14 w deblowych, 2 w mikstach), startująca po raz 81. w jednym z czterech najważniejszych turniejów roku i po raz 21. w US Open. Poza kortami też sława w wielu aspektach: biznesowym, społecznym, medialnym i celebryckim. Nawet jeśli, jak głośno deklaruje, nie chce żadnych oficjalnych uroczystości na koniec kariery, nikt jej z Arthur Ashe Stadium bez owacji na stojąco nie wypuści.
Trochę pomija się kwestię, co z jej starszą siostrą Venus (1504 WTA), też niegdysiejszą sławą, która od dawna gra już tylko siłą rozpędu, ponad rok nie wygrała meczu i nie będzie też faworytką spotkania z Alison Van Uytvanck. Może siostry pożegnają się z publicznością także wspólnie – grając mecz deblowy. Dostały dziką kartę, ostatni raz startowały razem na kortach Flushing Meadows w 2014 roku.