We wtorek do przerwy deszczowej było 4:4, w środę po wznowieniu gry więcej energii miała na starcie Amerykanka, która po kilku chwilach wygrała seta, pierwszego w kronikach pięciu starć z Polką. Opady jeszcze raz przeszkodziły w płynnym rozegraniu meczu, po kolejnej przerwie Vandeweghe (32. WTA) trochę straciła rozpęd, remis w setach dał nadzieję Radwańskiej, ale siła kolejnych ataków CoCo przeważyła.

Vandeweghe w niedzielę wygrała nieduży turniej WTA w 's-Hertogenbosch, być może ten sukces ją uskrzydlił, w każdym razie tak mówiła dziennikarzom. Dodała także, że przeszła w kilkanaście dni huśtawkę emocji – od sporego kryzysu wywołanego brakiem kwalifikacji na igrzyska w Rio, po nagłą odmianę losu – sukces w Holandii, wygraną z Radwańską w Birmingham i spodziewane rozstawienie w Wimbledonie.

Agnieszka pochwaliła rywalkę. – Przez trzy sety była wytrwała i solidna. Nie dawała punktów za darmo. Można było naprawdę zobaczyć, jak wygrała poprzedni turniej. Oczywiście trochę mnie także zaskoczyła. Trudno. Pierwszy mecz jest zawszę trochę zaskakujący, zwłaszcza bez treningu na trawie. Potrzebuję jeszcze paru dni na przygotowania. Mam nadzieję, że w Eastbourne będzie lepiej – mówiła Polka po spotkaniu.

W Birmingham spotkania pierwszej rundy wygrały jeszcze Irina-Camelia Begu, Carla Suarez-Navarro i Christina McHale. Na Majorce do trzeciej rundy awansowały m. in. Jelena Janković, Anastasija Sevastova (pokonała Eugenie Bouchard), Sorana Cirste i Mariana Duque-Marino (lepsza od Sabiny Lisicki).