Wimbledon: Pomogła skręcona noga

Agnieszka Radwańska gra dalej, choć była już blisko wyjazdu z Londynu. Obroniła trzy piłki meczowe i pokonała Chorwatkę Anę Konjuh 6:2, 4:6, 9:7.

Aktualizacja: 01.07.2016 00:58 Publikacja: 30.06.2016 20:53

Wimbledon: Pomogła skręcona noga

Foto: AFP

Korespondencja z Londynu

Mecz z Konjuh (103. WTA, rocznik 1997), dziewczyną grającą już trzeci raz w Wimbledonie, zaczął się dziwnie: wystarczyło przebić piłkę na chorwacka stronę, by mieć punkt. Dwadzieścia minut i po sprawie. Porządnego tenisa bardzo mało.

Od drugiego seta w nastolatce z Dubrownika (a właściwie z Dubaju, gdzie ma apartament) nastąpiła radykalna zmiana. Uderzenia mocy nie straciły, a celność znakomicie się poprawiła. Skutek był zaskakujący: trzecia tenisistka świata wyraźnie straciła pomysł na skuteczną grę. Punkty uciekały, za nimi set, w kolejnym Konjuh też szybko zdobyła przewagę: 3:1, 4:2.
Pierwszą piłkę meczową Radwańska obroniła przy stanie 3:5 w decydującym secie. Miała serwis, więc jakoś dała radę. Przy 4:5 serwowała jednak silna Chorwatka, objęła prowadzenie 30-0, serca zadrżały. Długą wymianę wygrała Polka, za chwilę jednak było 40-15 i dwie piłki meczowe. Aut Konjuh, 40-30. Potem taśma i piłka gaśnie po chorwackiej stronie. Wolej i przewaga Polki, za moment stracona. Druga przewaga – głośny oddech ulgi polskiej ekipy – jest remis 5:5.

Kolejny gem serwisowy Radwańskiej i znów wpadka. Kolejny gem serwisowy Konjuh i Polkę ratują nerwy rywalki. Remis 6:6. Ciąg dalszy wielkoszlemowy, czyli gra do dwóch gemów przewagi, nie tie-break. Przy prowadzeniu 7:6 Radwańska już twardo naciskała, wreszcie wyrwała rywalce parę ważnych punktów. Nagrodą była piłka meczowa, ale zmarnowana. Cytować, co Isia mruknęła pod nosem, nie można, ale sens był oczywisty.

Przy wyniku 7:7, 30-15 i kolejnym podaniu Agnieszki nastąpiła akcja, która zmieniła przebieg meczu. Konjuh biegła do skrótu, nadepnęła na piłkę, staw skokowy zatrzeszczał. Pojawił się ból i łzy, wezwano lekarza. Agnieszka włożyła kurteczkę, zaczęła się rozgrzewać, Chorwatka dostała ciasny bandaż na prawą stopę i jeszcze chwilę nadziei.

Włożyła but, spróbowała paru podskoków, podjęła grę. Ale ciąg dalszy był do przewidzenia: z obolałą nogą nie da się wygrać meczu. Parę wymian, parę rozegranych na zimno akcji Polki i rywalka znów się popłakała, teraz z bezsilności. 9:7, gem set, mecz. Trzecia runda i mecz z Czeszką Kateriną Siniakovą (114. WTA) nastąpi, choć niewiele brakowało do innego rozwiązania.

Towarzystwo przegranych byłoby dobre – z Londynu wyjeżdża Garbine Muguruza (triumfatorkę Roland Garros pokonała 6:2, 6:3 Słowaczka Jana Cepelova). Ale skręcona noga rywalki pomogła i Radwańska gra dalej.

Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu