Ostatni wielkoszlemowy turniej roku zaczyna się dla nas od mocnego uderzenia. Jerzy Janowicz wracający do wielkiego tenisa dzięki zamrożonemu rankingowi (to przywilej każdego tenisisty, który z powodu kontuzji nie grał ponad pół roku) w pierwszej rundzie US Open trafił na obrońcę tytułu, najlepszego gracza ostatnich lat.
Na papierze sytuacja jest beznadziejna, jeśli gdzieś szukać pocieszenia, to w tym, że obserwatorzy olimpijskiego występu Janowicza w Rio mówili, że pomimo porażki, z Gillesem Muellerem, tenisista z Łodzi zasłużył na pochwały za waleczność i formę. Drugim powodem do minioptymizmu może być to, że Djoković narzeka na kontuzjowany nadgarstek i gdyby na chłodno przeanalizować jego słowa podczas konferencji prasowej w Nowym Jorku, to wynika z nich, że powinien leczyć się dłużej, ale US Open wzywa...