Nudy w kobiecym tenisie nie było, nawet jeśli rok minął bez Marii Szarapowej, która zagrała tylko cztery mecze w Melbourne i zaraz wpadła na stosowaniu meldonium, środka dopingowego z Łotwy rodem. Ta afera z początku sezonu przesłoniła początkowo pierwszy wielkoszlemowy sukces Andżeliki Kerber w Australian Open i rosnące od startu sezonu trudności Sereny Williams w obronie pozycji najlepszej na świecie.
Kara dla Szarapowej okazała się względnie łagodna, dwa lata dyskwalifikacji zmniejszono w lecie do 15 miesięcy. W kwietniu przyszłego roku Rosjanka wraca na korty, z wizerunkiem osoby niewinnej, skrzywdzonej przez los albo nieżyczliwych ludzi. Kto liczył, że Masza posypie głowę popiołem albo da sobie spokój z wyczynowym tenisem, musi być zawiedziony.