O tym, jak mocna jest męska czwórka, świadczy uwaga Andy Murraya, że czuje się w niej intruzem, bo grał w Paryżu słabo. Jeśli tak mówi lider światowego rankingu, to znaczy, że dziś od godz. 12.45 warto nastroić się na tenis, bo emocje są gwarantowane.
Oczywiście strach przed Nadalem jest wielki, wydaje się on tym samym niezniszczalnym graczem, jak wówczas, gdy zdobywał w Paryżu tytuł za tytułem (w sumie ma ich 9). Jego forhend znów jest niszczycielski, pewność siebie niezachwiana. W pięciu meczach nie stracił ani jednego seta, przegrał tylko 22 gemy. Nadal zdaje sobie sprawę z tego, czego dokonał, za każdym razem podkreśla, że jest to możliwe, gdyż nic go nie boli. W tym roku na korcie ziemnym przegrał tylko raz, pokonał go w Rzymie Dominic Thiem, teraz dodatkowo wzmocniony tym, że w ćwierćfinale rozbił w puch Novaka Djokovicia. To może być mecz turnieju.