Może wynik nie jest ogromną niespodzianką, bo Hiszpanka grała ostatnimi czasy bardzo dobrze (wygrała jesienny turniej w Indian Wells), ale rozmiar (6:4, 6:0) i styl tego sukcesu w Guadalajarze nie były banalne.
Badosa przegrywała w pierwszym secie już 2:4, jej agresywna białoruska rywalka miała nawet dwie piłki, by prowadzić 5:2, ale gdy spotkała twardy opór Pauli Badosy sfrustrowała się tak mocno, że przegrała dziesięć gemów z rzędu. Ten scenariusz był trudny do przewidzenia, jeśli pamiętać, że latem w Cincinnato panie grały grubo ponad dwie godziny i rozstrzygnęły spotkanie w tie-breaku trzeciego seta.
Czytaj więcej
Drugi dzień turnieju mistrzyń WTA w Guadalajarze rozpoczął mecz Marii Sakkari z Igą Świątek. Polk...
Można śmiało twierdzić, że zadecydował, ten siódmy, „lacostowski" gem pierwszego seta, który załamał Sabalenkę. – Po tym, jak straciłam serwis, byłem rozczarowana sobą i emocjonalnie po prostu zwariowałam. Nie mogłam tak po prostu uspokoić się i wrócić do gry – przyznała Białorusinka.
Ciąg dalszy rozgrywek w tej grupie WTA Finals w Guadalajarze nastąpi w sobotę. Hiszpanka zmierzy się z Marią Sakkari, Białorusinka z Igą Świątek – ten drugi mecz będzie starciem pokonanych, czyli w zasadzie „o wszystko".