Po tym, jak rok temu turniej został rozegrany wśród pandemicznej pustki, w poniedziałek US Open po staremu przywita publiczność. Może też nową historię napisze Novak Djoković, jeśli zostanie pierwszym tenisistą, który zdobył 21 tytułów wielkoszlemowych i po 52 latach powtórzy osiągnięcie Roda Lavera – wygra Wielkiego Szlema, czyli cztery główne turnieje w jednym roku.
Na razie więcej uwagi jeszcze przyciąga Covid-19. Kilka dni temu organizatorzy bardzo optymistycznie podchodzili do kwestii obostrzeń sanitarnych. Przyjmowano nawet, że dwa zadaszone stadiony – Arthur Ashe i Louis Armstrong – również po zamknięciu dachów będą uważane formalnie za tereny zewnętrzne, gdyż tak wydajne miały być systemy wentylacyjne obu obiektów.
W piątek burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio wydał jednak zarządzenie, by osoby wchodzące na największy stadion Arthura Ashe'a, mieszczący ponad 22,5 tys. widzów, miały dowód szczepienia. Organizatorzy US Open uznali tę regulację za zasadną i podjęli nawet decyzję rozszerzającą wymóg burmistrza na wszystkich posiadaczy biletów wstępu w wieku 12 lat i starszych.
Oznacza to, że wyłączywszy małe dzieci, każdy widz posiadający bilety będzie musiał przedstawić dowód przyjęcia co najmniej jednej dawki szczepionki. Doktor Brian Hainline, członek medycznej rady doradczej Amerykańskiej Federacji Tenisowej (USTA), powiedział, że skoro protokoły dla publiczności i grających zostały opracowane po konsultacjach z urzędnikami miejskimi, to taka zmiana była oczywista. Zwolnienie z noszenia masek przez publiczność jednak pozostało w mocy.
Obsługa turniejowa także podlegać będzie surowym normom, podobnie jak przedstawiciele mediów, ochrona, dostawcy, goście specjalni i sponsorzy. Paradoksalnie, tylko tenisiści nie są objęci obowiązkiem szczepień.