Turniej w Cincinnati zakończy się tydzień przed US Open i choć nie startują w nim Novak Djoković, Rafael Nadal, Roger Federer i Dominic Thiem, czyli sporo sław z pierwszej dziesiątki rankingu ATP, to dla wielu, także dla najlepszego Polaka, jest to najważniejsza przymiarka do Wielkiego Szlema w Nowym Jorku.
Hurkacz na razie może być usatysfakcjonowany. W pierwszej rundzie wygrał 6:1, 6:7 (3-7), 6:1 z Hiszpanem Alejandro Davidovichem Fokiną, z którym miewał ostatnimi czasy pewne trudności. W drugiej zakończył amerykański start Andy'ego Murraya (obecnie 105. ATP), którego wytrwałość w próbach powrotu między najlepszych jest godna podziwu, ale życzliwość organizatorów i dzika karta w Cicinnati nie posłużyły mu długo. Polak miał więcej siły ognia w serwisie (tie-break to potwierdził), a skuteczność brytyjskiego mistrza w wymianach też nie była taka, jak przed laty.
Pablo Carreno Busta (12. ATP), brązowy medalista olimpijski z Tokio, jest klasyfikowany w rankingu ATP tuż przed Polakiem, w meczach ATP nie grali, ale kto był na trybunach szczecińskiego challengera w 2015 roku może zapamiętał ich mecz w drugiej rundzie, Hiszpan wygrał wówczas 3:6, 6:4, 6:3.
W męskiej części turnieju w Cincinnati grali w środę także debliści Łukasz Kubot i Marcelo Melo. Polak i Brazylijczyk, choć rozstawieni z nr 7, przegrali w pierwszej rundzie gładko 2:6, 3:6 z nierozstawioną parą Tim Puetz (Niemcy) i Michael Venus (Nowa Zelandia).
Rozgrywany wspólnie turniej pań rangi WTA 1000 na razie przyniósł deblowe zwycięstwo Igi Świątek i Bethanie Mattek-Sands 2:6, 7:5, 10-5 nad Petrą Martić (Chorwacja) i Shelby Rogers (USA) oraz porażkę Magdy Linette 3:6, 6:23, 1:6 z Simoną Halep. Pierwszy mecz Igi – z Tunezyjką Ons Jabeur (22. WTA) – to już spotkanie drugiej rundy, bo Polka wcześniej miała wolny los. Zaplanowano je na późną noc ze środy na czwartek.