Powroty Belgijek

Serena Williams i Justine Henin zagrają w finale. Porażka Agnieszki Radwańskiej w deblu

Publikacja: 29.01.2010 00:20

Powroty Belgijek

Foto: ROL

Nie ujmując wiele tenisistkom chińskim, w Melbourne czekano na finał Williams z Henin. W przypadku Amerykanki awans był trudny, dwa sety z Na Li zakończyły się tie-breakami. Dokładna gra Chinki sprawiła kłopot Serenie, tak samo jak sprawiała jej starszej siostrze.

Ale doświadczenie uczy.

– Venus powiedziała mi, jak grać, i to pomogło – mówiła młodsza z sióstr, której siła w końcu wzięła górę nad chińskim spokojem, choć do wygrania Serena potrzebowała czasu i czterech piłek meczowych.

Justine Henin oddała Jie Zheng tylko jednego gema, walki nie było, w 51 minut robota została skończona.

Finał powinien być dobrą reklamą kobiecego tenisa. Z jednej strony Henin (zwycięstwo w Melbourne w 2004 roku, finał w 2006 przegrany z Amelie Mauresmo), która w drugim turnieju po 20-miesięcznej przerwie już sięga szczytów i powtarza bajkowy powrót Kim Clijsters w US Open 2009. Z drugiej strony Amerykanka, która wygrała w Melbourne pięć razy i może zdobyć wielkoszlemowy tytuł nr 12, tyle samo co Bille-Jean King, legenda tego sportu.

Williams prowadzi z Henin 7-6 w dotychczasowych meczach. Trudno uwierzyć, ale nigdy nie zagrały w finale Wielkiego Szlema. Ostatni raz walczyły w 2008 roku podczas turnieju WTA w Miami, wygrała Amerykanka.

Andy Murray grał z Marinem Ciliciem cztery sety, pierwszego przegrał. To jednak znana cecha Szkota, że potrzebuje kilku gemów, by zapalić w sobie ogień. Iskra poszła od wymiany w drugim secie, w której Szkot najpierw dobiegł do piłki, która spadła po siatce. Trudno było uwierzyć, że można ją przebić, on dał radę, następnie odbił instynktownie wolej Chorwata, by wreszcie dobiec do loba i zagrać zwycięski punkt, piłka tylko śmignęła nad siatką obok zdumionego Cilicia.

Od tej chwili finał zbliżał się do Brytyjczyka znacznie szybciej. Rosło także zmęczenie Chorwata, który miał w nogach ponad 18 godzin tenisa w pięciu meczach. Na deser Murray jeszcze raz pokazał, że ma nogi sprintera i oko snajpera – po kilkumetrowym biegu zagrał piłkę między słupkiem podtrzymującym siatkę i stanowiskiem sędziego.

Szkot jest drugi raz w finale Wielkiego Szlema, pierwszy przegrał w US Open 2008 z Rogerem Federerem. Rywal może być ten sam, o ile wygra dziś półfinał z Jo-Wilfriedem Tsongą.

Pożegnanie Agnieszki Radwańskiej z Melbourne trwało trzy sety. Jak na mecz deblowy z najwyżej rozstawioną parą w turnieju i słabe nogi Marii Kirilenko, wynik niezły. Cara Black i Liezel Huber pokonały Polkę i Rosjankę 6:1, 1:6, 6:3.

[ramka]>KOBIETY – 1/2 finału: S. Williams (USA, 1) – Na Li (Chiny, 16) 7:6 (7-4), 7:6 (7-1); J. Henin (Belgia) – Jie Zheng (Chiny) 6:1, 6:0.Debel – 1/2 finału: C. Black, L. Huber (Zimbabwe, USA, 1) – M. Kirilenko, A. Radwańska (Rosja, Polska, 15) 6:1, 1:6, 6:3; V. Williams, S. Williams (USA, 2) – L. Raymond, R. Stubbs (USA, Australia, 6) 6:3, 7:6 (8-6).

>MĘŻCZYŹNI – 1/2 finału: A. Murray (W. Brytania, 5) – M. Cilić (Chorwacja, 14) 3:6, 6:4, 6:4, 6:2.

Debel – 1/2 finału: B. Bryan, M. Bryan (USA, 1) – M. Kohlmann, J. Nieminen (Niemcy, Finlandia) 6:1, 6:4; D. Nestor, N. Zimonjić (Kanada, Serbia, 2) – I. Karlović, D. Vemić (Chorwacja, Serbia) 6:4, 6:4.[/ramka]

Tenis
Iga Świątek i doping. Światowa Agencja Antydopingowa podjęła decyzję
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Tenis
Bezlitosna Iga Świątek. Pędzi przez Australian Open jak kolej wysokich prędkości
Tenis
Bez niespodzianek w Australian Open. Faworyci grają dalej, hit na horyzoncie
TENIS
Demonstracja siły! Emma Raducanu bez szans z Igą Świątek w Australian Open
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Tenis
Przeminęło z wiatrem. Magdalena Fręch odpadła z Australian Open
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego