Samolot z Krakowa wylądował o czasie. Ciąg dalszy był jak zawsze: flesze, kamery, mikrofony, parę oficjalnych słów, pospieszne pytania i błyskawiczny odwrót.
Konferencję prasową w sali Turkus przylotniskowego hotelu Gromada rozpoczął Waldemar Dubaniowski, prezes Polskiego Związku Tenisowego. Wyliczył, że spotkanie ma trójkę bohaterów: rodzinę Radwańskich z ćwierćfinalistką Australian Open na czele (brawa), firmę Prokom, która sponsoruje związek oraz siostry Radwańskie w szczególności i wydała na to 10 mln zł (brawa), a także PZT. Prezes przypomniał, że obowiązki sponsorskie od Prokomu Software SA przejmuje Prokom Investments SA, fundusz należący do Ryszarda Krauzego.
Gwiazda polskiego tenisa podziękowała sponsorowi i postawiła na inwencję pytających. – Ja nie jestem od przemawiania – stwierdziła. Zanim padły pytania, prezes Dubaniowski przypomniał, że samolot do Budapesztu już kołuje i trzeba zapomnieć o rozmowach w cztery oczy.
W tej gorączce podróżnej na szczęście nie umknęło, że Radwańska ma już niemal pewną kwalifikację olimpijską na igrzyska w Pekinie, że na turnieje w Pattayi, Dausze i Dubaju jedzie także jej młodsza siostra Urszula, która mimo niskiego rankingu WTA (nr 215) dostała dziką kartę na turniej w Tajlandii i ma szansę na start w eliminacjach pozostałych turniejów, że w listopadzie w Krakowie Agnieszka będzie gwiazdą nowego turnieju ITF z pulą nagród 100 tys. dolarów.
Kapitan reprezentacji Polski Piotr Robert Radwański stwierdził, że drużynowe mecze w Budapeszcie nie są dziś dla tenisistek zawodowych szczególną atrakcją. Odparł tym samym cichy zarzut, że w drużynie nie ma Marty Domachowskiej. Przy okazji w kuluarach spotkania wyjaśniono, że druga rakieta w Polsce raczej nie może liczyć na patronat Prokomu nad swoją karierą. To dalekosiężny skutek wcześniejszych wyborów rodziny Domachowskich.