Federer stracił moc

Szwajcar pokonany w ćwierćfinale przez Andy’ego Roddicka. Czy to zakręt kariery, czy odpoczynek przed skokiem na Roland Garros i igrzyska?

Publikacja: 05.04.2008 04:41

Federer stracił moc

Foto: Reuters

Roddick mógł wreszcie wygłosić na Florydzie popularne w tenisie zdanie: – Nikt nie wygrywa ze mną 12 razy z rzędu! Ten odrobinę zmieniony słynny cytat z Vitasa Gerulaitisa długo prześladowanego przez kolejne porażki z Jimmym Connorsem przydał się jak znalazł.

Amerykanin grał ze Szwajcarem po raz 17., wygrał 7:6 (7-4), 4:6, 6:3 i w rubryce zwycięstwa nad Federerem postawił dumną liczbę 2. Jedynka była prawie pięć lat temu, potem 11 porażek.

Ten mecz pokazał szwajcarskiego mistrza w nietypowej roli. To, że czasem potrafi grać słabo, a potem za pomocą kilku niezwykłych zagrań rozbroić groźnego rywala w decydującym secie, wiedzieliśmy nie od dziś. Tym razem od początku meczu walczył równo z Roddickiem i jego serwisami, ale w decydującym secie to Amerykanin został absolutnym władcą kortu w Miami.Od stanu 3:3 i 0-30 Roddick zdobywał punkt za punktem. Jeśli nie wystarczał serwis, dostawał prezenty od Szwajcara. Doszło do tego, że Federer przegrał do zera jeden z gemów przy własnym podaniu, a opór sprowadził do obrony dwóch piłek meczowych.

– I o to chodziło. Od sześciu lat grając przeciw mnie, nie zepsuł piłki w ważnych momentach meczu. W końcu musiały zadziałać prawa statystyki. Dobrze, że zdążyłem wygrać, zanim straciłem wszystkie włosy. I wciąż uważam, że nie skończę na jednym zwycięstwie w Wielkim Szlemie – stwierdził Roddick.

W jego tenisowym życiu ostatnio sporo się dzieje. Rozstał się z Jimmym Connorsem, jego trenerem został brat John Roddick. Nie gra równo, ale wygrał z pierwszą trójką na świecie (w Dubaju pokonał Rafaela Nadala i Novaka Djokovicia). W życiu prywatnym też czyni postępy, jeśli tak można nazwać ogłoszenie zaręczyn z 20-letnią modelką Brooklyn Decker.

– Zawsze mówiłem, że ze względu na potężny serwis ciężko się gra przeciw Roddickowi. Wciąż jestem zadziwiony, że wygrałem z nim tak wiele spotkań – mówił Federer. – Porażka może trochę boli, ale myślę, że gram już tak dobrze, że mógłbym być w finale – dodał Szwajcar, ale nie przekonał wszystkich, że po kryzysie nie ma śladu.

Federer nie miał gorszego początku sezonu od 2000 roku. Zagrał w tym roku w czterech turniejach. Wyniki: półfinał Australian Open i porażka z Djokoviciem 5:7, 3:6, 6:7 (5-7), przegrana w pierwszej rundzie w Dubaju z Andym Murrayem 7:6 (8-6), 3:6, 4:6, półfinał w Indian Wells, w którym 6:3, 6:2 lepszy był Mardy Fish, i wreszcie ćwierćfinał w Miami. Na 12 meczów Szwajcar wygrał osiem.

W rankingu ATP Champions Race, który pokazuje dorobek tylko z bieżącego roku, od poniedziałku Federer będzie piąty lub szósty, za Djokoviciem, Nadalem, Jo-Wilfriedem Tsongą i Roddickiem oraz ewentualnie Nikołajem Dawydienką, jeśli Rosjanin wygra w Miami.

Jak na żelaznego kandydata do poprawienia wielkoszlemowych rekordów Pete’a Samprasa ta pozycja nie wygląda efektownie. W rankingu kroczącym Entry System Szwajcar będzie liderem, ale malejąca przewaga na pewno zachęca goniących do wysiłku.

Po czwartej porażce trudno wszystko wytłumaczyć przebytą pod koniec grudnia mononukleozą. W najbardziej optymistycznej wersji Szwajcar ma zbierać w tym roku siły na cele, których jeszcze nie osiągnął: wielkoszlemowy tytuł w Paryżu i złoty medal olimpijski. Są jednak głosy, że jego wielka kariera doszła do szczytu i czeka nas, może już w tym roku, zmiana warty.

W turnieju kobiecym poznaliśmy skład sobotniego finału. Serena Williams, ponownie pełna sił i ochoty do gry, zmierzy się z Jeleną Janković, która od pierwszego meczu dzielnie walczy z rywalkami i słabościami spracowanego ciała. W statystyce meczów lepsza jest Serbka, prowadzi 3-2 po styczniowym zwycięstwie w ćwierćfinale Australian Open.

Floryda jest domem właściwie dla obu, chociaż za Sereną jest większa część publiczności. Jeśli wygra Amerykanka, zdobędzie tytuł w Miami po raz piąty, jak niegdyś Steffi Graf.

Kobiety – 1/2 finału: J. Janković (Serbia, 4) – W. Zwonariowa (Rosja, 19) 6:1, 6:4.

Mężczyźni – 1/4 finału: A. Roddick (USA, 6) – R. Federer (Szwajcaria, 1) 7:6 (7-4), 4:6, 6:3. 1/2 finału: R. Nadal (Hiszpania, 2) - T. Berdych (Czechy, 10) 7:6 (8- 6), 6:2.

Roddick mógł wreszcie wygłosić na Florydzie popularne w tenisie zdanie: – Nikt nie wygrywa ze mną 12 razy z rzędu! Ten odrobinę zmieniony słynny cytat z Vitasa Gerulaitisa długo prześladowanego przez kolejne porażki z Jimmym Connorsem przydał się jak znalazł.

Amerykanin grał ze Szwajcarem po raz 17., wygrał 7:6 (7-4), 4:6, 6:3 i w rubryce zwycięstwa nad Federerem postawił dumną liczbę 2. Jedynka była prawie pięć lat temu, potem 11 porażek.

Pozostało 90% artykułu
Tenis
Billie Jean King Cup Finals. Iga Świątek dziś nie zagra. Co się stało w Maladze?
Tenis
BJK Cup Finals. Z Igą Świątek to ma wyglądać zupełnie inaczej
TENIS
Linette dla "Rz": Dlaczego zamknęłam się w pokoju i płakałam 25 godzin
Tenis
WTA Finals. Coco Gauff wygrała i bije tenisowy rekord świata
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
TENIS
Sensacja w Rijadzie! Sabalenka za burtą WTA Finals, będzie nowa mistrzyni
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje